Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/70

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Czechach z naszą młodą arystokracyą, nie przestając żegnać się znakiem krzyża przed każdym kościołem i klękać przed każdą madonną. I wszystko szło dobrze, Ekscelcncyo. Jeden czy dwa pojedynki urozmaiciły to młodzieńcze życie, jakby po to tylko, aby trochą krwi rozrzedzić jednostajność tylu zabaw i festynów. I wszystko szło znowu dobrze; ale rok temu młodzieniec stał się wcieloną tajemnicą. Skończyły się tyrady, wykrzykniki, intrygi, ciche szepty miłosne; czasem jeszcze kielich malagi[1], a krople laudanum[2] wieczorem; potem długie posiedzenia we wszystkich kościołach, ale już bez spowiedzi. Twarz jego utraciła pierwotną świeżość, oczy rozgorzały jeszcze bardziej, a chudość przeszła zwykłą miarę szczupłości kastylskiej. Westchnienia i jęki, samotne przechadzki, ataki nerwowe, urywane słowa, sen letargiczny lub gorączkowy, niegrzeczność dla wszystkich na prawo i na lewo. Teraz oto nie odkłonił mi się wcale; obawiam się zgnuśniałości jakiej myśli wyłącznej, którą sobie nabił mózg, tkwiącej ćwiekiem w jego mózgu. Daremne wysiłki, żeby się tej myśli pozbyć, nagle omdlenia i szały niespodziewane — oto jego życie. Ludzie naokół szepcą, gadają, opowiadają dziwy: wykradzenie, uwiedzenie, morderstwo, otrucie; wszystko na jego zapisują rachunek; lecz nikt pewno niczego nie wie; otoczono go siecią domysłów, w których szamotać się będzie przez całe życie, jak dziki zwierz w samotrzasku.  — Nazwisko jego, panie radco?
 Don Antonio di...
 Resztę dźwięków zagłuszył turkot powozu. Lękając się, żeby go nie obryzgano błotem, Ekscelencya pociągnął radcę dalej.

2.

 Była to niedziela, wieczorem, w Praterze. Na pierwszy rzut oka widać tylko tłum, sunący przez

  1. Malaga — wino hiszpańskie.
  2. Laudanum — opium rozrzedzone.