Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/257

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Rzekną: „Czemuż żyjącego
Szukacie między zmarłemi?“

∗             ∗

Tam od wschodu — czy widzicie
Rubinowy blask o świcie?
Czy widzicie z śród ogrodów,
Co mirtami wonnie kwitną,
Ten minaret[1], co z nad grodów
Strzela w niebios toń błękitną!
Lecz cóż to za blask zamglony
W ciemnościach zachodniej strony.
Jakby z drugich zórz ogniska
Krwawą luną się rozbłyska?
Iskrzą się mieczów tysiące,
Tarcze w złocie gorejące,
Błyszczą jeźdce i rumaki,
A czerwone na nich znaki,
Każden swoją
Miga zbroją,
Białą chorągiew ma w dłoni
Twarz pod osłoną ze stali,
A na piersiach krzyż się płoni,
A w sercu Wiara się pali!
Gdzież wśród tej światła powodzi
Chcą biedz ci rycerze młodzi?
Czy chcą zatknąć te sztandary.
Uwieńczone godłem wiary,
Gdzie złoty półksiężyc wschodzi?
— Gdzież pędzicie? — „Gdzie pędzimy?
Na wschód, do Jerozolimy!“

∗             ∗

Któż święte męstwo oceni,
Jakiem pałali rycerze,

  1. Minaret, wieża meczetu, domu modlitwy u Muzułmanów.