tom XIX wieku! Prześladuj prześladowców, nie dawaj im folgi, ni pokoju; zniewalaj ich stawić się przed trybunałem opinii powszechnej. Niech widzą coraz dowodniej, że ani milion bagnetów, ani setki fortec, ani wszystkie policye tajne ich państw nie mogą ochronić od piętna hańby, które słowo Twoje, jakoby rozpalone żelazo, na czole im wyciska. Niech drżą ze wściekłości i bledną z bojaźni na dźwięk imienia Twego!
Oto życzenie, które Ci składam nie wątpiąc, że się ziści; bo jesteś Pan dzisiaj jedyny w Europie, którego głos przypomina jeszcze zgromadzeniom przedstawicielskim ludów wolnych, że jest jeszcze coś świętszego w tym świecie ponad postęp przemysłu. I zaprawdę powiadam Panu, że jeno w Tobie ocalony będzie niewygasły honor Francyi, gdy potomność zażąda od niej kiedyś rachunku z ostatnich szesnastu lat ubiegłych!
Panie!
Nie znam niczego boleśniejszego nad wrażenie, gdy w pośród promieniejącej szeroko jasności ujrzę plamę. Ty, Panie, który bardziej niż ktokolwiek inny znasz tajemnicze drogi sztuki, powinieneś też lepiej zrozumieć, jaki skutek na serce ludzkie wywiera, cokolwiek wtrącone opacznie w arcydzieło, kazi jego piękność doskonałą. — Wyobraźmy sobie Franciszkę z Rimini[3] w głębi piekieł przerywającą nagle swą wzniosłą skargę, aby opowiedzieć bajkę