lejnych przejawów, tajemniczemu działaniu dwóch przeciwnych sobie zasad, dobrego i złego: rzekłbyś, Ormuzd i Aryman[1], zstąpiwszy z głębin teogonii starożytnych i przywdziawszy każdy zamiast pancerza lud cały, walczą na ziemi.
Rosya[2] w dniach swego dziecięctwa przejawia potężną żywotność; zniewala awanturników normandzkich, przybyłych w celu jej ujarzmienia, zostać Słowianami i wchłania ich w łono. Wtedy to ideał chwały, czci i swobody, którego nie odnajdujemy już nigdy w jej dziejach, zdaje się unosić nad jej kolebką. Książęta jej są czasem bohaterami; jej miasta ruchliwe przypominają republiki włoskie czasów średniowiecznych, albo wolne miasta Hanzy niemieckiej; to jakby wdzięk i urok dalekiej nadziei, to jakby możliwość stać się czemś szlachetnem i wielkiem. Później, po wyjściu z dzieciństwa następują lata młodości. Jesteśmy w XIII wieku, a z nim ukazują się Mongołowie. I oto Rosya nie może odeprzeć tych barbarzyńców, choć w poprzednim okresie zgniotła Normandów. Przeznaczeniem jej — przyjmować cokolwiek pochodzi z Azyi i temu się poddawać, zarówno jak nieść zagubę wszelkiemu narodowi i wszelkiej myśli europejskiej. Upada więc do stóp chanów Złotej hordy[3] i włóczy się tam we krwi i błocie przez długie lata. Na tem przechodzi wiek jej młody; później osłabienie Tatarów, sprowadzone wewnętrznemi ich rozterkami, pozwala jej podnieść czoło. Podnosi się na chwilę, aby uledz ponownie pod jarzmem brutalniejszem jeszcze.
Wielkie księstwo moskiewskie powstało w jej łonie; wzrosło pod opieką chanów mongolskich, korzystając z nauki strasznego ich przykładu. Pod osłoną ich władzy nauczyło się, że rodzaj ludzki stworzony li tylko dla zadowolenia dumy, żądz i interesów rządów i że znikczemnić go stanowi ostateczny cel wszelkiego rządu na ziemi. To już nie