— Próżne, próżne są wszystkie moje zabiegi! Ależ miejmy jeszcze nadzieję! Marya jest siostrą tej zadziwiającej kobiety, ona jej tak ufa, jak sobie — może ją przecie nakłoni...
Tak mówił młody Wacław, młody pan na Siewierzu, i, złożywszy głowę na miękką murawę, utonął w dumaniach. Twarz jego, zamglonem światłem księżyca oblana, wystawiała rzetelny obraz tęsknoty i udręczeń duszy młodzieńca. Głuchy szum jesiennego wiatru powtarzał w głębi borów jego westchnienia, a samotna na spróchniałym dębie wrona śpiewała mu złowrogą piosnkę. — Lecz jej Wacław nie słyszy; tylko ciało tu jego, duch zaś, duch w krainie wyobraźni, z przepaską marzeń młodości na skroniach, daleko od ziemi, daleko buja i roi. Szczęśliwa maro ułudy, jakiż to nektar z swojej wytaczasz czary! Zapaleniec młody ściga za tobą wszędzie i nie prędzej w swojej ustaje pogoni, aż chłodna jesień świeżość róż na jego licach powarzy i letnie skwary olśnią bystrość spojrzenia; wtenczas krótko‑wzroki, zimny badacz szuka owego swobód motyla w rzeczywistym święcie, za którym aż dotąd gonił w urojeniu. Znajduje go i natrząsa się z owych, którzy na szczeble tejże samej drabiny wstępują.
Wacław był w zupełnej życia swego wiośnie. Kopie kruszyć, dzielnego dosiadać rumaka, harcować z siłą olbrzymią za wiarę, ojczyznę i skrzywdzoną piękność krew swą przelać — te były cnoty młodzieńca, ta była powinność rycerza, której on z chlubą hołdował. Jakkolwiek nie wiele jeszcze
- ↑ Czy „Małgorzata z Zembocina, podobnie jak „Ermenonville“ i „Dolina Klöntal“ są dzieła Krasińskiego, niepewna.