ne mistrzów, nie uczyniły na duszy mojej żywszego wrażenia. I sama pasterka, jakby pyszniąc się z swych tonów, to zatrzymywała się w połowie piosnki, słuchając wtórzącego jej echa, to znowu ją zaczynać zdawała się, a z tego umyślnego nieładu wydobywała wzruszenia równie nadzwyczajne, jak zachwycające. Daremnie usiłowalibyśmy zaznajomić czytelników naszych z tą muzyką alpejską; nuty mogłyby wydać pojedyncze jej głosy, lecz niechaj się nikt nie sili wygrać je lub wyśpiewać! Jest to pieśń, jedynie dla Szwajcaryi stworzona, trzeba do niej obrębu miejscowości, gór, skał, potoków, gajów, trzód i pasterzy. Po nauczeniu pacierza najpierwsze słowa, które wrażają rodzice w pamięć szwajcarskiej dziewczyny, są to zwrotki piosnki Kühreihen; rzecby więc można, że ją dziecię na świat z sobą przynosi, to też i milionowem jej powtórzeniem pewnie się nie unudzi, marzy o niej w młodocianych snach swoich, nuci ją nad strumieniem, przy kaskadzie, po dolinach i górach, przy szumie gwałtownego potoku i przy niewzruszonych falach jeziora, a z każdym dniem większe w niej upodobanie znajduje. Ale nie tylko tony, sama nawet piosnka nigdy się nie da przenieść do obcej mowy, bo ją składają odwieczne, narodowe wyrażenia i zwroty, które jedynie w ustach rodowitego Szwajcara i w okolicach jego ojczyzny cały swój urok rozwinąć i w całej piękności okazać się mogą. W mgle odległych czasów skryty jej początek, a najpóźniejsza potomność powtarzać ją będzie. O, jakże drogim, jak pewnym pomnikiem narodowości są pieśni gminne! I nie mogę się wstrzymać, bym z Mickiewiczem nie wyrzekł:
O pieśni gminna, ty stoisz na straży
Narodowego pamiątek kościoła...