Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/46

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
UŁAMKI
Z OPISU PODRÓŻY PO SZWAJCARYI.




OPISANIE JEZIORA GENEWSKIEGO „LEMAN.“
(Wyjątek z listu podróżującego Polaka).




 O milę jeszcze przed Lozanną[1] odkrył się mojemu oku widok, zawierający wszystko, co tylko przyrodzenie stworzyć może wzniosłego i pięknego. Jezioro Leman, zdające się być małym oceanem, błyszczało przy promieniach jesiennego słońca, jak masa nieprzeliczonych dyamentów. Wzruszone fale snuły się jedna za drugą, nakształt splotów ognistego węża, a części jeziora, na które padał cień gór nadbrzeżnych, podobne były do roztopionego lapis lasuli[2]. w którego łonie osadzono świetniejące farbami tęczy kamienie. Ten ogromny obszar wody, lekkim wiatrem wzdymanej, przedstawił zachwycający obraz, co chwila zmienny, co chwila piękniejszy. Światło, igrając w zwierciadłach Lemanu, zamieniało je to na szyby lodu, to znowu na fałdowane przestrzenie, w których każda kropla przybierała jasny blask srebra. Kiedy wiatr, unoszący się nad wodą, zwalniał, odbite w jej toniach góry i skały nowy tworzyły widok. Każda nadbrzeżna chatka zstępowała ze szczytu góry swojej, by kąpać się w przezroczystych jeziora wodach; każdy szczyt skał niebotycznych opuszczał niebiosa, by się odświeżać w zwierciadlanej toni. Zieloność murawy, dotąd jeszcze mrozami nie ujętej, białość śniegu, wieńczącego wzgórza, mieszały się z niebieskawą Lemanu barwą. Wsie, po bokach rozsypane, pełne były ogrodów i drzew, jesienną szatą okrytych. Tu sosna samotna, przypominająca mi Polskę, wznosiła się nad poziome krzewy; tu lipa zżółkłemi szeleściła liśćmi

  1. Lozanna, miasto szwajcarskie.
  2. Lapis lasuli — kamień barwy błękitnej.