Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/44

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

na skroniach i berłem w ręku. Na czole błyszczała odwaga, pomieszana, z ostatkiem nie startej przez wiele zmian dzikości, a jednak Elżbieta, uczuła bijące serce z radości za jego zbliżeniem, a mąż, uwieńczony wieńcem królów, wziął jej śnieżną rękę i zaprowadził do drzwi komnaty.

10.

 A tu po raz ostatni zaszła zmiana w obrazach jej widzenia. Zdało się marzącej dziewicy, że w ogromnym kościele stoi w pośród tłumów, oświeconych tysiącznemi pochodniami. Wonne kadzidła paliły się na jaśniejących ołtarzach, wznosząc lekkich dymów obłoki. Śpiew poważny sług boskich rozległ się po przestrzeni, dosięgając zagiętych sklepień, rażących blaskiem ozdób, poświęconych Panu nad pany. Pomiędzy mnóstwem osób, zapełniających świątynię, rozeznała Elżbieta męża z koroną, który,siedząc na tronie, rozciągnął berło nad swoim narodem i rzeki do niego: „Obieram poddankę za żonę.“ Wszyscy milczeli i milczeniem przystawać się zdawali. Wtem ozwał się głos ponury, groźny, i wystąpił z ściśniętych tłumów duchowny w świetnym ubiorze. Twarzą surową, przeraził patrzących i, śmiałymi wyrazy przemawiając, sam jeden stawił się naprzeciw życzeń króla, i narodu. Ale drugi duchowny,w równie błyszczących strojach, z łagodnością na twarzy, podniósł się z siedzenia, i zgodził się z chęcią monarchy, a wtenczas okrzyki: „Niech żyje król Władysław i małżonka, jego, Elżbieta!“ przytłumiły głos pierwszego. Powstał mąż z berłem. Zszedł z tronu i podał rękę córce wojewody. Zabrzmiały muzyczne tony, ozwały się pienia, pochodnie podwojona, błysnęły jasnością i klękli oboje przed wielkim ołtarzem. Duchowny drugi zbliżył się do leżącej Elżbiety. Po chwili uczula, ciężar, unoszący się na.splotach własnych włosów; podniosła oczy, a rażący