Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/155

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ta, mogą obalić je w każdej chwili i pozbawić środków do życia. Tracić więc będzie czas na pozyskiwanie sobie ich względów a tym sposobem religia stanie się znów w jego ręku środkiem, która religia winna być zawsze najszlachetniejszym, najwznioślejszym celem człowieka.
 W obu razach przeto są niedogodności natury rozmaitej; lecz równie wielkie i ważne. Zdaje nam się jednak, że wśród duchowieństwa płatnego przez rząd, będzie więcej porządku, a wśród duchowieństwa utrzymywanego przez jednostki więcej gorliwości. Pierwszy stosunek właściwy jest dla narodu, stojącego na wyższym stopniu kultury, mającego za sobą starą cywilizacyę i wyznającego tylko jedną religię. Drugi stosowałby się dla ludu świeżo nawróconego i państwa, podzielonego na różne sekty.
 Trudno bardzo rozstrzygnąć tę kwestyę ze wszystkich punktów widzenia; lecz rządząc się tylko uczuciem, które jest jedyną, prawdziwą dziedziną religii, możnaby powiedzieć, że duchowieństwo utrzymywane staraniem państwa, byłoby do pewnego stopnia pożądańsze.
 Oczywista, że rząd nie mieszający się w sprawy religii swych poddanych nie uznaje żadnej religii, tolerując wszystkie: jest więc, że się tak wyrazimy ateistyczny, a jego obrzędy tracą urok potężny i tajemniczy, uwielbienia bóstwa. Jest bowiem coś pięknego a wzniosłego w widoku głowy koronowanej, pochylającej się przed ołtarzem wśród zgromadzenia, zginającej kolana w imię nieśmiertelne Wszechmocnego; wszystko to zaś ginie na zawsze w państwie, które jednostkom zostawia na tem polu swobodę działania. W nim niema wtedy religii dla rzeszy; jednostki same są odtąd jej stróżami i sędziami. Sumienie, prawa boskie nie będą już wchodzić do rachuby w jego prawodawstwie i tym sposobem utraci ono wielką pomoc i silną podporę. Majestat boski