Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/149

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

wszystko, aż do końca, a jeżeli ludzie podziwiali mą cierpliwość, niechże Bóg raczy ją przyjąć! W duszy czułem zawsze energię i wzniosłość, obecnie widzę w niej jeszcze i szczytność moralną, bo umieram chrześcijaninem, księże, i jeżeli w tej ostatniej chwili pociechą dla mnie, że mogę liczyć na nieśmiertelność mego imienia, pociechą jest również nadzieja, że w doskonalszym świecie nie będę zajmował miejsca mniej godnego niż to, które zajmowałem na tym. Przez pewien czas byłem pierwszym na świecie; nie będę ostatnim w wieczności. Nie jest to już duma, jest to uczucie, że poznałem Boga, i że Go uwielbiłem.
 „Skończyłem.“
 Wtedy kapłan przeżegnał głowę jego znakiem krzyża i odmówiwszy modlitwy Kościoła katolickiego, stosowane w podobnych razach, wziął kielich, a ręką drżącą ze wzruszenia zbliżył Hostyę do otwartych warg jego.
 Potem podniósł tego, którego rozgrzeszył, a wtedy penitent, jak gdyby miał przestąpić próg wieczności, wzniósł wejrzenie gwieździste ku niebu i chwilę pozostał w tej postawie. Lecz przez tę chwilę twarz jego zwiędła ożywiła się i rozpromieniła. Zdawało się wtedy, jak gdyby podwójne odbłyski przeszłej wielkości i wielkości niebiańskiej, walczyły z sobą o władzę jego oblicza. Potem zda się przeniknąwszy się wzajem, utworzyły jedną jasność, jakby pochodni nieśmiertelnego blasku, co miała mu świecić w przestworzach niebieskich, gdy zrzuci więzy materyi. Potem oddalił się w milczeniu, a spowiednik wiodąc za nim oczyma, wymówił wolno i półgłosem, nieśmiertelne imię.
 W kilka dni później, podczas burzy opuścił ziemię. Ciało jego spoczywa u podnóża skał czarnych, w grobie otoczonym cieniem wierzb płaczących[1], a wielka jego dusza tam, gdzie jest chwała Boża.

27 czerwca 1830 r.




────────





  1. Dopiero r. 1840 zwłoki Napoleona przewieziono do Paryża.