Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/138

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

jego epitafium[1] i wkrótce zniknie pod gęstą trawą, drżącą dokoła mogiły. Lecz teraz, kiedy uwolniony z więzów materyi stał się duchem cały, jakże ten duch musi być piękny i szczytny! Bo nie był wielkim człowiekiem; lecz dusza była jego wielka. I teraz wyobrażam ją sobie przechodzącą przestrzeni nieskończoności, pijącą długimi haustami z czary nieśmiertelności. Światy toczą się dokoła niej, a ona z daleka spogląda na ziemię, co jej niepoznała, jak na atom pyłu, niegodny jej myśli. Wszystkie swe bogactwa z sobą uniosła, bo tu, na ziemi, nie mogła ich rozsiać. I jeśli ją ominęły wieniec poety, usta kochanki, chwała wojownika, teraz jest z Bogiem swoim, a Bóg jej nie ominie.


────────





  1. Epitafium, napis grobowy.