Jump to content

Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/112

From Wikisource
This page has not been proofread.

Jeszcze świeżością barwy znęci oczy,
Jeszcze po ścianach pałacu roztoczy
Kraśne acz nieco przyćmione kobierce...
Gdybym był zdolny własne ognie przelać
W piersi słuchaczów i wzniecić postaci
Zmarłej przeszłości; gdybym umiał strzelać
Brzmiącemi słowy do serca spółbraci:
Możeby jeszcze w tej jedynej chwili,
Kiedy ich piosnka ojczysta poruszy,
Uczuli w sobie dawne serca bicie,
Uczuli w sobie dawną wielkość duszy
I chwilę jedną tak górnie przeżyli,
Jak ich przodkowie niegdyś całe życie.

 Generał Morawski[1] odpoczywa po trudach karyery wojskowej, swobodne chwile poświęcając poezyi. Jego bajki uderzają oryginalnością. Mowa, którą wygłosił na śmierć księcia Poniatowskiego, pozostanie na zawsze godną podziwu, taka w niej czystość stylu i wielkość myśli. Pisarz ten okryty biurami Marsa i Apollina trzymał się zdala od walk klasyków z romantykami. Zasadą jego wielbić to, co zasługuje na uwielbienie. Dał nam przekład Andromachy, nad którym piętnaście lat pracował; odpowiedział w niem całkowicie oczekiwaniom publiczności i nadziejom oglądania dzieła wielkiego talentu, odtworzonego przez drugi.
 Pan Wężyk[2] dał naszej scenie kilka tragedyi i napisał poemat o okolicach Krakowa. W pierwszych złożył dowód wielkiej siły wyrażeń; w drugim niezmiernej łatwości w rodzaju opisowym.

 Pan Odyniec[3] poszedł drogą wytkniętą przez Mickiewicza. Pewna słodycz i pieszczotliwa rozkosz odróżnia go od utworów tego wielkiego poety. Ballady jego są zajmujące i odznaczają się bogactwem wyobraźni. Nie mogę lepszej oddać mu pochwały, jak gdy powiem, że godzien jest wielkich mistrzów,

  1. Morawski Franciszek 1783—1861.
  2. Wężyk 1785—1830 był raczej klasykiem.
  3. Odyniec 1804—1885, tłómaczył autorów angielskich i niemieckich, pisarz nieszczególny.