Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/842

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

w kaplicy, w chwili gdy został nożem uderzony. Lecz oprócz tego nic niemógł powiedzieć, nie zauważywszy twarzy tęgo księdza.
 Nie ulegało wątpliwości, że ta zbrodnia musiała mieć cel jakiś, ale jakim był ów cel?
 Ksiądz d’Areynes nie chciał sobie stawiać tego zapytania. Lękał się odpowiedzi jaka wypaść mogła!... Obawiał się, aby nieubłagana logika nie wskazała mu zabójców!
 Tego zbrodniarza urzędnicy odkryć postanowili.
 — Wpadnie sam w rece nasze — mówili sobie, ale potrzeba, aby nie wiedział o polepszeniu się zdrowia swojej ofiary.
 Proszono więc chirurgów, aby niewydawali bulletynów powtarzanych przez dzienniki.
 Zaległo głuche milczenie, zkąd publiczność była przekonaną, że ksiądz d’Areynes już został straconym nieodwołalnie.



XXXIII.

 Lucyan de Kernoël wyjechał z Joigny wieczorem, a gdy wysiadł na stacyi w Paryżu, spóźniona pora niepzwoliła mu już dnia tego pójść na ulicę des Tournelles dowiedzieć się o stanie zdrowia jałmużnika z la Roquette.
 Ulokował się w hotelu w okolicach Bastylii, ażeby być w pobliżu mieszkania księdza, z którym co rychlej widzieć pragnął.
 Powróćmy jednak do Joanny Rivat.
 Rany zadane w głowę, leczą się prędko, jeżeli nie są śmiertelne.
 To zdanie stwierdzone wielokroć razy doświadczenie i teraz prawdziwem się okazało w okolicznościach dotyczących tej biednej ocalonej przez rvbaków, złożonej w poblizkiej oberży.