Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/839

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

któr, poczem rzekł głośno:
 — Pan stałeś się ofiarą złudzenia, nie de Kernoël. Przekonam pana w sposób niezachwiany, że to młode dziewczę pozostaje tu od miesiąca. Wskażę panu dzień i godzinę jej wejścia do Zakładu.
 — Nazwisko jej panie!... Wymień jej nazwisko!
 — Zapisana jest w księgach pod nazwą Alin-Eugenii Partuiset.
 — Pomyłka lub fałsz! — wykrzyknął Lucyan. —Ona się nazywa Marya-Blanka.
 — Marya-Blanka? — powtórzył doktór, zapytując siebie, czy Kernoël znajdował się w posiadaniu zdrowych zmysłów.
 — Tak! Marya-Blanka-powtórzył młodzieniec. — Przysięgam panu na honor, iż się nie mylę. Ona jest córką Gilberta Rollin i jest, a raczej była moją narzeczoną. Wątpisz pan o moich zdrowych zmysłach, jak ja sam o sobie wątpiłem przed chwila. A więc pan to się mylisz. Wiem, to co mówię... i wiem co widzę! Nie jestem igraszką złudzenia, ani podobieństwa. To ona!... to Marya-Blanka!
 Na wyrzeczone głośno imię: „Marya-Blanka“, chora drgnęła widocznie, a w jej oczach zwróconych ku młodzieńcowi, słabe światełko zabłysło.
 Przypuszczenie, iż to wszystko mogło być prawdą, przebiegło błyskawicą umysł doktora.
 Widząc to drgnięcie nieszczęśliwej, pochwyciwszy w jej wzroku owe światełko o jakim wspomnieliśmy, Lucyan podbiegł ku niej, a uklęknąwszy przy łóżku, pochwycił jej ręce wołając:
 — Maryo-Blanko!... ukochana Maryo! czy poznajesz mnie? czy słyszysz?... odpowiedz!
 Usta dziewczyny otworzyły się i głosem słabym jak westchnienie, powtórzyła:
 — Marya-Blanka!...
 Uszczęśliwiony tym drobnym objawem niewygasłego rozumu, mówił dalej:
 — Tak! Maryo-Blanko!... ty to... ty jesteś, którą kochałem i kocham. Ty! moja narzeczona!... Zbierz wszystkie siły, moja uwielbiana, zbudź swoją pamięć uśpiona... Przypomnij sobie swą matkę, tak dobrą, tkliwą, a tak nie-