Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/828

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Nic dobrego. Mówią, że przed upływem trzech dni nic wyrokować niemogą.
 — A morderca? czy znają kto on jest?
 — Nikt go niezna.
 — Żadnych wskazówek!
 — Nic dotąd. Jeden tylko ksiądz Raul mógłby oświecić sprawiedliwość, a mówić mu niepodobna!
 — Żadnych więc nie ma podejrzeń.
 — Kogo podejrzywać? Ksiądz d’Areynes nie miał nieprzyjaciół.
 Lucyan stał pognębiony.
 — Mój Rajmundzie rzekł będę musiał co prędzej wyjechać do Joigny, ale będę przyjeżdżał codziennie wieczorem dowiadywać się o księdzu. Gdyby nastąpiło coś nieprzewidzianego, zawiadom mnie natychmiast, proszę o to.
 — Przyrzekam ci, panie Lucyanie.
 Uścisnąwszy Rajmunda Schloss, młodzieniec wyszedł zgnębiony.
 Podczas gdy policya prowadziła najściślej śledztwo, mordercy pewni bezkarności, przygotowywali nowe zbrodnie.
 W pałacu przy ulicy Vaugirard, zajmowano się blizkim małżeństwem nowej Maryi-Blanki z wicehrabią de Grancey.
 Młoda dziewczyna zażądała widzenia się z matką.
 Odmówić temu niepodobna było. Gilbert zawiózł Róże do Domu zdrowia w Autenil.
 Widzenie to było rozdzierającem.
 Henryka nie poznała tej tak drogiej sobie niegdyś twarzy i odpychała pocałunki tej, która ją zwała swą matką.
 Róża stała zrozpaczona i smutna.
 Widok tego lodowatego nieczułego szału, ożywił w jej pamięci wspomnienie „mamy Joanny“, która nawet przed odzyskaniem rozumu, kochała ją już tkliwie.
 Miałażby nie być wdzięczną dla tej, która jej dala schronienie, gdy była tylko sierotą Różą, znalezionem dzieckiem, zbiegłą infirmerką z Przytułku w Blois?
 Niewątpliwie nowe wymagania jej sytuacyi ścieśnią jej wolność, lecz wziąwszy się zręcznie, do rzeczy można będzie wszystko pogodzić i ułożyć.