Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/771

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



XVII.

 Nieznany wyjął z kieszeni notatkę i zapytał:
 — Mąż pani nazywał się Paweł Rivat nieprawdaż i był stolarzem?
 — Tak, panie.
 — Został śmiertelnie ranny w bitwie pod Montretout, nieprawdaż?
 — Prawda.
 — I mieliście sąsiadkę, niejaką pannę Weronikę?
 — Rzeczywiście. Była to bardzo dobra kobieta, wyświadczyła nam bardzo wiele dobrego.
 — W ostatnim tygodniu panowania Kommuny powiłaś pani dwoje dzieci, dwie siostry bliźniaczki.
 — Czy pan może przniósł mi wiadomość o moich dzieciach — zapytała wzruszona. Niech pan powie mi, czy one żyją, czy mogę zobaczyć je, uścisnąć. Błagam pana!
 — Niech pani uspokoi się — odrzekł nieznajomy. — Przybywam z dobrą wiadomością, powinna jednak pani wysłuchać jej spokojnie. Powiedziałem już, że jestem wysłany przez człowieka umierającego, który był wielkim grzesznikiem, lecz dziś objawia żal szczery i pragnie przed śmiercią uwolnić swe sumienie od przytłaczającego je ciężaru. Niech więc pani wysłucha mnie ze spokojem!...
 — Proszę, mów pan... jestem spokojna...
 — Czy pani znała Serwacego Duplat?
 Przeklęte to nazwisko, którego usłyszeć niespodziewała się, wywołało dreszcz na jej ciele.
 — Czy znałam Serwacego Duplat — powtórzyła. — To on prześladował nas swoją nienawiścią. To on porwał moje dzieci!
 — Zkąd pani wie o tem?
 — Był świadek jego zbrodni. Ale Duplat nie żyje, więc tajemnicę swoją chyba powierzył osobie, która pana przysłała.