Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/753

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

wadził go od lat dwudziestu ośmiu i postawił na stopie pierwszorzędnych tego rodzaju przytułków.
 Mówiono o nim wiele dobrego, lubo byli i tacy, którzy, wprawdzie po cicho, opowiadali rzeczy niezbyt pochlebne.
 Szeptano o uwięzieniach samowolnych, o usługach wyświadczanych bogatym rodzinom, pragnącym za jaką bądź cenę pozbyć się niedogodnych im członków wreszcie pomieszczaniu w zakładzie ludzi zupełnie zdrowych pod pozorem obłąkania.
 Wersje te doszły nawet do ucha władzy, która wyznaczyła komisyę, przeprowadziła śledztwo, lecz nie znalazłszy nic podejrzanego, uznała doktora Giroux za ofiarę zazdrosnych i niechętnych mu kolegów.
 Doktór Giroux, jako specyalista, ceniony był wielce i położonych zasług nikt mu nie odmawiał. Był bogatym i miał jeden tylko cel w życiu zaokrąglić cyfrę swego majątku do trzech miljonów franków. Po urzeczywistnieniu tego marzenia miał zamiar sprzedać zakład, wycofać się z interesów i oddać się zaspokojeniu jedynej namiętnosci, jaką były dalekie podróże.
 Pomimo powodzenia w całem swem życiu, miał on jednak jedno wielkie zmartwienie.
 Młodszy brat jego Piotr, również lekarz, bardzo inteligentny strwoniwszy odziedziczoną po rodzicach schedę skończył karyerę smutnie, wplątany bowiem w sprawę o otrucie i dzieciobójstwo, został skazany przez sąd na dziesięć lat cieżkich robót.
 Dzięki milczeniu dzienników wyrok ten niebył nikomu wiadomy w Joigny, a okoliczność ta ułatwiła doktorowi, po powrocie brata z Nowej Kaledonii uwolnienie go za pośrednictwem swych stosunków od dozoru policyjnego i uzyskanie pozwolenia pozostawienia go przy sobie w charakterze sekretarza zakładu.
 Zresztą Piotr prawie nie pokazywał się nigdzie, pędził życie domowe i nikt ani w zakładzie ani też w mieście o jego przeszłości nie wiedział. Od czterech lat zajmował te posadę u brata i nic nie upoważniało do przypuszczenia by spokój jego został kiedykolwiek naruszony. Nieszczęśliwy spał zaspokojnie, zapomniawszy zupełnie o swych towarzyszach Numejskich. Wybiła godzina trzecia po po-