Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/748

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

wała go uległość Blanki, o jaka walczyć nawet nie potrzebował.
 — Tak, potwierdzisz go, jestem tego pewien! — zawołał. — Rzucisz mi się w objęcia, skoro tylko wymienię nazwisko narzeczonego, jakiego ci przeznaczyłem na męża.
 Serce Blanki zaczęło bić gwałtownie.
 — Wymień je, wymień! — wyszepnęła.
 — Jest nim wicehrabia de Grancey.
 Blanka była tak pewną, że usłyszy inne nazwisko, iż w pierwszej chwili osłupienia stanęła niema, przestraszona, ze ściśniętem gardłem, z którego słowo przejść nie było w stanie.
 — A co? czy nie świetny wybór? — mówił dalej Gilbert, niedomyślając się powodu zmięszania dziewczyny. — Twoja matka podczas ostatniej rozmowy ze mną, zgodziła się na ten wybór.
 Mówiąc to Rollin popełnił błąd wielki. Kłamliwe zapewnienie, jakiemu Blanka uwierzyć nie mogła, zdradziło zastawioną pułapkę.
 Oburzenie powróciło całą jej energję.
 — To fałsz! — zawołała drżącym od gniewu głosem — nigdy w to nie uwierzę! Jeżeli ojciec mówił z matką o tym projekcie, to potępiła go, jestem pewna. Zdradził się ojciec wspominając o swej ostatniej z nią rozmowie. Teraz rozumiem i odgaduję wszystko! Zmuszając matkę do potwierdzenia tego związku, doprowadził ją ojciec do obłąkania. Oto powód rzeczywisty!... Stałeś się jej katem, jak chcesz być í moim.
 Gilbert zerwał się groźnym, z zaiskrzonym wzrokiem.
 — Dość!.., — krzyknął brutalnie. — Zamilcz nieszczęsna i bądź posłuszną. Nie dyskutuję z tobą, ale rozkazuję!...
 — Nie zmilknę i nie będę posłuszną odpowiedziała Blanka. Ani ojciec, ani rada familijna, ani nikt w świecie niema prawa rozrządzać moją osobą i sercem. Możesz mnie tyranizować, znęcać się nademną, ale nadaremnie! Nie poddam się twej woli, nigdy nie zgodzę się na nią, gdyż popełniłabym krzywoprzysięstwo!...
 — Krzywoprzysięstwo? — zawołał Rollin zdumiony takim uporem dziewczyny, jaką uważał za dziecko słabe, pozbawione woli i charakteru.