Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/714

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Znajdzie je w swem przywiązaniu.
 — Być może, ale pozostawiając chorą w domu nie usuniemy głównego powodu jej cierpienia.
 — Jakiego?
 — Alboż nie słyszał pan co panna Blanka powiedziała, gdy pani Rollin uniosła się na wzmiankę o jej mężu.
 — Prawda — szepnał Lucyan — on jest głównym powodem jej choroby. No, ale można przemówić do jego serca, powiedzieć mu, że stan zdrowia pani Rollin jest groźnym i obecność jego przy niej pogarsza go i czyni bezskutecznemi nasze usiłowania.
 — To rzecz bardzo delikatna i trudna.
 — Nieodważy się pan powiedzieć mu tego?
 — Powiem, ale potrzeba to uczynić bardzo ostrożnie.
 Lekarze porozumieli się co do systemu kuracyi, doktór Germain napisał receptę i udzielił odpowiednich wskazówek Maryi-Blance.
 Następnie oświadczyli lokajowi, iż pragną zobaczyć się z panem domu.
 Gilbert spostrzegłszy wchodzących do gabinetu udając zdziwienie, zawołał:
 — Nasz kochany doktor i pan Kernoël. Niespodziewałem się wizyty tak przyjemnej. Co się stało, że od tak dawna nie był pan u nas? Ktoś panu źle poradził.
 — Lucyan zrozumiał, że ostatnie słowa wyrażone były pod adresem księdza d’Areynes.
 — Jestem w tym wieku — odrzekł chłodno — że nie potrzebuje cudzych rad. Doktor Germain wezwał mnie na naradę, przybyłem więc tem chętniej, że zawsze byłem przyjmowanym w tym domu życzliwie, za co jestem bardzo wdzięcznym. Nieprzychodziłem od dość dawna bom nie miał czasu. Dziś przybyłem tylko jako lekarz i jako taki prosiłem o widzenie się z panem w celu pomówienia o stanie zdrowia pani Rollin.
 — Jestem na rozkazy panów odrzekł Gilbert, wskazując krzesło przybyłym. Niech panowie spoczną i raczą powiedzieć mi o co chodzi. Wiem, że żona moja jest cierpiącą, ale nie przypuszczałem, by stan jej zdrowia byt tak poważnym, że aż wymagał konsultacyi.