Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/674

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

z ułożeniem planu, pojmując aż nadto dobrze, ze lepiej zwlec nieco, niż pośpiechem sprawę narażać.
 Odkrycie mieszkania Joanny nie przedstawiło żadnej trudności.
 Grancey ubrał się skromnie, nałożył na nos czarne okulary i około godziny jedenastej przed południem udał się do kościoła św. Sulpicyusza. Joanna Rivat zajmowała już miejsce pod portykiem.
 Grancey z opisu udzielonego mu przez Gilberta poznał ją odrazu, a będąc bardzo bystrym obserwatorem dostrzegł pewne podobieństwo do Maryi-Blanki. Wszedł do kościoła, obejrzał obrazy i wyszedł drzwiami bocznemi.
 — Siedzi sama jedna — myślał — może nie wychodzi do domu na śniadanie i zapewne dopiero powraca przed wieczorem. Odszukał w pobliżu restauracyą wszedł do niej i usadowił się na straży przy oknie.
 Joanna, przed udaniem się do kościoła zjadała śniadanie zwykle w domu i zabierała z sobą koszyk z posiłkiem popołudniowym.
 Grancey z okna, przy którem obserwował ją, widział jak spożywała.
 Przekonawszy się o trafności swego sądu, t. j, że wdowa przed wieczorem kościoła nie opuści, wyszedł z restauracyi, przespacerował się pod galeryą Odeonu, zaszedł do pałacu Luksemburgskiego, gdzie wypił kawę i przejrzał parę gazet i dzienników, poczem przed nadejściem nocy powrócił przed kościół św. Sulpicyusza, pragnąc tam przy oknie restauracyi zająć stanowisko obserwacyjne.
 Było to już zbytecznem, gdy nadszedł bowiem, Joanna układała swój towar w skrzynię, którą następnie, postawiwszy na wózku pociągneła do remizy w stronę ulicy Féron.
 Grancey szedł za nią w oddaleniu dwudziestu kroków.
 Gdy wdowa wciągnęła wózek w dziedziniec domu przy ulicy Féron, Grancey zanotował w pamięci jego numer i oddalił się.
 Sledząc ją jeszcze w taki sam sposób przez dwa dni następne przekonał się, że tryb życia wdowy był niezmienny i powtarzał się każdego dnia ze ścisłością zegara.