Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/673

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

zywać się na ulicy, gdyż mógłby mnie spotkać jaki przyjezdny mieszkaniec Blois.
 — Niepotrzebnie się obawiasz — odparła Joanna.-Ulica Sevrés, przy której jest położony ten magazyn, blizko ztąd, a zakrywszy twarz woalką mogłabyś przejść bezpiecznie. Skoro niechcesz, nie będę nalegała, lecz w takim razie musisz się wyrzec roboty w domu, gdyż każdy, powierzając ją zapragnie widzieć co potrafisz robić.
 Róża zamyśliła się. Była za wiele intelligentną by niepojęła słuszności przekonywań Joanny.
 — Więc dobrze — odparła po chwili pewnej namysłu — pójdę.
 O godzinie ósmej udały się obie do magazynu przy ulicy Sevrés.
 Przełożona zakładu, zobaczywszy artystyczną przepiękną robotę Róży bez namysłu powierzyła jej pracę do domu, przyrzekając sowitą zapłatę.
 Obie kobiety miały już po tylu ciężkich przejściach byt jako tako zapewniony, gdy zacna współka trzech łotrów, Rollin’a, Grancey’a i Duplat’a postanowił sprzątnąć Joannę.
 Obmyślenie i przygotowanie całej zasadzki Grancey wziął na siebie i nie tracąc czasu bezzwłocznie, gdyż zaraz nazajutrz po widzeniu się z Rollin’em i Duplat’em zabrał się do dzieła.
 Przedewszystkiem należało dowiedzieć się, gdzie mieszka Joanna, o której godzinie wychodzi z mieszkania i o której wraca, następnie obeznać się z najdrobniejszemi szczególami jej życia i zwyczajami i dopiero posiadając takie wiadomości ułożyć odpowiedni plan.
 Uprzątnąć kogoś bez wzbudzenia podejrzenia policyi rzecz nie łatwa.
 Niema loiki popełniać zbrodnię nie mając pewności, że uniknie się niebezpieczeństwa.
 Zabić dziś, by jutro pójść pod gilotynę, potrafi każdy głupiec.
 Tak rozumował Grancey postanawiając działać z jaknajwiększą ostrożnością i rozwagą. Nie śpieszył się również