Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/659

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Masz widzę krótką pamięć, do djabła. Do odświeżenia ci jej jednak wystarczy jedno zapytanie: „Czy córka Joanny Rivat jest zdrową?
 — Nierozumiem zupełnie co pan chcesz przez to powiedzieć i co masz na myśli-odrzekł Gilbert czelnie.
 — No, niespodziewałem się tego. Skoro więc chcesz pan bym powiedział?
 — Mam bardzo niewiele czasu, więc proszę być zwięzłym i mówić krótko.
 — Będę się o to starał i powiem jak najkrócej. Siedemnaście i pół lat temu, w dniu 28 Maja 1871 roku dostarczyłem na pańskie żądanie małą dziewczynkę, mającą około trzech dni życia dla zastąpienia nią zmarłej córki pańskiej...
 — Stara, jak świat, historya. Przypuszczam, iż nie po to przyszedłeś pan, aby mi ją opowiedzieć. Zatem proszę, pomiń ją...
 — Dobrze. Dzięki przyjęciu tego dziecka, żona pańska objęła w użytkowanie dochody z sukcessyi po stryju.
 — Tak.
 — Po upadku Kommuny zostałem zadenuncyowany i aresztowany. Na razie nie wiedziałem kto to mógł mnie zadenuncyować, dziś jednak mógłbym wymienić nazwisko tego pana...
 — Które mnie bardzo mało obchodzi — odparł czelnie Gilbert z podrażnieniem.
 — Tak pan mniemasz? Niech i tak będzie. Później pomówimy o tem. Mogli mnie nawet rozstrzelać, wysłali jednak tylko do Numei. Dla czegom nie wrócił zaraz po ogłoszeniu amnestyi, to kwestya inna, dość, że dziś jestem. Zawdzięczasz mi pan dziś bagatele, cały majątek jaki posiadasz i z którego się utrzymujesz i winieneś mi sto pięćdziesiąt tysięcy franków!
 — Doprawdy — odparł Rollin chłodno — w miarę jak patrzę na pana coraz bardziej utrwala się we mnie przekonanie czyś nie utracił zmysłów?
 — Czemuż to? — zapytał Duplat szyderczo.
 — Z tej prostej przyczyny, że ci nic nie winienem.
 Dupla rzucił się rozwścieczony.
 — Coś pan śmiał powiedzieć?