Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/654

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Gdy podano studentowi ją, nalał na nią płynu, rozchylił ściśnięte zęby Róży i wlał w usta. Dziewczyna leżała ciągle bezwładna, jak nieżywa.
 Joanna zanosiła się od płaczu
 — Niech pani będzie o nią spokojna — upewniał student — serce bije regularnie. Omdlenie pochodzi wskutek nadmiernego utrudzenia. Ale to przejdzie! Coś ciepłego, zwłaszcza buljon zdziałałoby lepiej niż wszelkie lekarstwa, gdyż chora jest bardzo wycieńczona z głodu.
 — Co pan mówi — wołała Joanna przerażona.
 — Tak jest. Widzę na kuchence gotujący się rosół, może pani odźwierna nie odmówi filiżanki?
 — Ależ Boże drogi, dam ile tylko potrzeba.
 — Więc dobrze. Teraz trzeba chorą rozebrać i położyć do łóżka.
 — To proszę przenieść ją do mnie — rzekła Joanna.
 Obie kobiety wziąwszy Różę na ręce poniosły do mieszkania wdowy, która ją rozebrała i ułożyła na swem łóżku.
 Teraz dopiero spostrzegła, że biedna dziewczyna miała nogi pokrwawione i pokryte pecherzami.
 — Czyżby ona pieszo szła aż z Blois — ze łzami w oczach szeptała Joanna.
 Wtem usta Róży poruszyły się bezwiednie, na twarz wystąpił blady rumieniec, powieki podniosły się zwolna.
 — Różo... Różyczko kochana — wołała Joanna, nachylając się nad nią — to ja, jesteś u mnie!
 Dziewczę, usłyszawszy dźwięk tego głosu ukochanego, uniosła się nieco i jak człowiek, budzący się ze snu, powiodła wzrokiem około siebie.
 Spostrzegłszy Joannę wyciągnęła ku niej ręce. Wdowa przycisnęła ją do serca i obie przez kilka minut pozostawały w tym uścisku.
 Dziecie moje ukochane — mówiła wdowa. — Jak ja jestem szczęśliwą, widząc cię. Jakim sposobem znalazłaś się w Paryżu, mów, mów?
 — Nie mogłam żyć bez ciebie, matko najdroższa., zawołała Róża.
 Podczas tej sceny weszła odźwierna z garnuszkiem buljonu, kawałkiem chleba i butelką wina, przysłanego przez studenta.