Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/635

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Mieszka zapewne w Paryżu; zresztą, odnajdę go gdziekolwiek by on był, jeżeli mi przyjdziesz z pomocą jak obiecałaś przed chwila.
 — Nie cofam mojego przyrzeczenia, lecz jak to uczynić?
 — Pojmujesz, iż dla wyszukania tego człowieka i traktowania z nim, muszę pozostać w Paryżu.
 — Lecz nieszczęśliwy niezapominaj żeś został z kraju wygnanym, że pobyt tu jest ci wzbronionym. Przyaresztują cię napewno!
 — Od ciebie zależy ażebym nie był narażony na niebezpieczeństwo. Zmienię nazwisko i pozwolisz mi zamieszkać w swoim hotelu. Nie dam ci żadnego powodu do kłopotów i zmartwień. Zresztą, skoro zostanę zapisany pod fałszywym nazwiskiem, niebędziesz odpowiedzialną w żadnym razie za to coby uczynił Serwacy Duplat.
 — Powinieneś mi złożyć papiery, dla wciągnięcia ich w księgi meldunkowe — odpowiedziała Palmira.
 — A znajdzież na to sposób, gdy zechcesz.
 — A gdy nadejdzie inspektor policyi i zacznie przewracać w moich księgach?
 — Gdy się jest ładna, tak jak ty jesteś, inspektor ślepnie na wszystko.
 Palmira lubiła zawsze pochlebstwa. Mimo że ono pochodziło od brudnego i zestarzałego Duplat’a uśmiechnęła się mile.
 — No! dobrze... dobrze... mój stary! — odpowiedziała. — Muszę jak niegdyś zadość uczynić twej prośbie. Zapiszę cię pod przybranym nazwiskiem. Będziesz tu mieszkał jako mój dawny przyjaciel z prowincyi i będziesz jadał wraz z nami, jeśli ci się to podoba?
 — Czy mi się to podoba? — wykrzyknął Duplat z uczuciem wdzięczności. — Niema drugiej tak zacnej istoty jak ty na świecie! O jakże bym rad cię uścisnąć!
 Wdowa Potonnier wybuchnęła śmiechem, a wyciągnąwszy ręce, usunęła od siebie Duplat’a.
 Uściśniesz mnie — rzekła — skoro się ogolisz, włosy obetniesz i wymyjesz się mydłem, skoro niebędziesz wyglądał na żebraka, jak teraz. Idź mi natychmiast bez straty czasu i kup sobie bieliznę i ubranie.