Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/634

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Tak.
 — Były to weksle prawnie napisane.
 — A teraz już ich niemasz?
 — Ma się rozumieć. Chciałbym jednakże wiedzieć, czy osobistość, która je podpisała miałaby prawo zaprzeczenia tego długu i czy niemógłbym czyniąc jej jakieś ustępstwo z ogólnej sumy, odebrać choć cośkolwiek?



XXVI.

 — Czy w rzeczy samej dłużnym ci jest tak wielką sumę ten jakiś twój znajomy? — zapytała Palmira.
 — Tak — odrzekł Serwacy — winien mi jest ją co do grosza.
 — W jaki sposób to być może? Pożyczyć mu jej niemogłeś, niemając nigdy pieniędzy.
 — Jest to zapłata za wyświadczoną mu przezemnie przysługę, jedną z tych usług, jakich niemożna nigdy dość drogo opłacić.
 — Jeżeli twój dłużnik jest honorowym człowiekiem, to pomimo, iż niemasz w ręku jego wekslów powinien ci zaproponować ustępstwo i jakim mówiłeś i jakie gotów jesteś uczynić. Niech ci da cośkolwiek. Jeżeli zaś jest łotrem nie będzie się żenował i wyrzuci cię za drzwi.
 — Gdyby chciał coś podobnego uczynić, zmuszę go zapłacenia, mam na to sposób.
 — Istnieje jakaś tajemnica pomiędzy wami.
 — Tak.
 — Ważna tajemnica?
 — Nie inaczej.
 — Mogąca tamtego skompromitować?
 — Ma się rozumieć.
 — Użyj jej, aby go zmusić do zapłacenia. Gdzie mieszka ta osobistość?