Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/592

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Podzielam to twoje zapatrywanie — ksiądz odrzekł — Powiedz mi, czy jest to zakład pierwszorzędny?
 — Tak, może on pomieścić dwustu chorych, oraz czterech doktorów zamieszkałych w miejscu. Doktor Giroux jest pierwszym z lekarzy asystentów. — A pod względem moralności?
 — Jak to rozumiesz opiekunie?
 — Posłuchaj! Doktór Giroux niepodlegając żadnemu administracyjnemu nadzorowi i zależąc jedynie sam od siebie, czy nie byłby skłonnym jak większa cześć jego kolegów służyć za pieniądze nienawiściom lub zmowom rodzinnym, a tym sposobem stać się wspólnikiem występnych spraw kryminalnych? odrzekł.
 — Nie sądzę rzekł Lucyan zresztą to mnie nie obchodzi. Nie wolno mi wglądać w tajemnice doktora Giroux jeśli posiada takowe. To, oczem mówisz opiekunie przytrafić się może, bo Jego Wysokość pieniądz, czyni człowieka zdolnym do wielu podłych rzeczy, nic jednak niepostrzegłem podobnego przez te trzy dni jak jestem w Zakładzie. Do pewnych wszelako chorych doktor Giroux niedopuszcza mnie wcale. Nieznam powodu tego mnie odosobnienia i chcę wierzyć, że w tem niema nic podejrzanego.
 — W żadnym więc razie niemógłbyś być skompromitowanym, wszak prawda?
 — W żadnym wypadku! Dyrektor prywatnego zakładu sam za swe czyny jest odpowiedzialnym. Lekarze asystenci, jakąkolwiek byłaby ich zasługa, uważani są jako płatni urzędnicy, wykonywający rozkazy naczelnika bez zakreśleń.
 — Skoro tak, wszystko jest dobrze.
 — A kiedy wyjedziesz do Joigny? — zapytała pani Rollin.
 — Osoba, jaką mam zastępować opuści Zakład z końcem Stycznia. Powinienem przybyć tam w przed dzień jej wyjazdu, ażeby pozostawić czas do zdania służby w me ręce.
 — Wolno ci będzie zatem pozostać przez pięć miesięcy w Paryżu?
 — Tak pani. Prędko to przejdzie niestety!...