Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/570

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

bliżu Paryża. Możesz pan tam powziąść co do mnie objaśnienie, jak ja je powziąłem o panu.
 — O mnie?...
 — Będąc pańskim wierzycielem, dowiedzieć się chciałem, rzecz prosta, czy pan jesteś wypłacalnym. A dowiadując się o tem, posłyszałem i wiele innych rzeczy...
 — Jakich mianowicie? — zapytał Gilbert, zbierając całą energję.
 Grancey zdecydowanym był stawić wszystko na kartę.
 Zauważywszy przed chwilą silne zmięszanie się swego dłużnika, korzystać zeń postanowił.



XVI.

 Co pan wiesz o mnie?-powtórzył groźnie Gilbert.
 — Dla czego stawiasz mnie pan w konieczności wyjawienia ci, że twoja przeszłość nie była bez skazy? — odparł mniemany wicehrabia.
 — Panie!...
 — Och! nie unoś się pan! Gniew do niczego nie doprowadzi... Porozmawiajmy spokojnie, jak przystało na ludzi dobrego towarzystwa. Zyskasz pan na tem, upewniam!
 Mąż Henryki pokonać się niepozwolił.
 — Dość tego! — zawołał. — Cała tę sprawę można zawrzeć w kilku słowach. Utrzymujesz pan, że jesteś pełnomocnikiem Duplat’a i przychodzisz żądać wypłaty ustąpionej ci przezeń wierzytelności? Otóż ja ci na to odpowiem, że nie dłużny nie jestem Serwacemu Duplat.
 — Mam dowód, że jest przeciwnie...
 — Istnieje przepis unieważniający tego rodzaju interesa po upływie lat dziesięciu.
 Grancey rozśmiał się groźno.
 — Złudzenie kochany panie, złudzenie — odrzekł. — Do unieważnienia spraw tego rodzaju, potrzeba upłynionych lat.