Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/555

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Odejdź! — rzekł Gilbert surowo.
 Spełniła rozkaz ojca, łkając.
 — Jest że to rzecz groźna? — zapytał wtedy doktora pół głosem.
 — Groźna... nie! na teraz... lecz system nerwowy jest mocno nadwerężonym, co odnajduję u pani Rollin nie po raz pierwszy! Jest to rodzaj anemii mózgowej, która przy zaniedbaniu mogłaby spowodować poważne zaburzenia, jak osłabienie mózgu, a nawet utratę pamięci i intelligencyi.
 Gilbert drgnął pomimowolnie.
 Dzika radość zabłysła w jego spojrzeniu.
 — Ależ to byłoby obłąkanie?-wyszepnął.
 — Tak, niestety.
 — Nie!... nie!... doktorze! — wołał, usiłując nadać swej fizyonomii wyraz przerażenia. — Ja ci nie wierzę... Niechcę ci wierzyć!
 Głos nędznika drzał, jak gdyby z obawy.
 — Objawiłem panu co myślę — mówił doktór — a nieszczęściem jestem pewien, że się nie mylę!... Pani Rollin potrzebuje absolutnego spokoju; żadnych wzruszeń i zgryzot. Istnieje w niej skłonność do rozdrażnienia, jaką pokonać bardzo jest trudno! Owóż powtarzam, na teraz nie zachodzą obawy, ale powinniśmy zabezpieczyć się na przyszłość. Trzeba usuwać wszelkie wzruszenia przed pańską żoną, one mogłyby najprzód zabić jej myśl, a potem ciało.
 Gilbert stojąc z opuszczoną głową, wyrytym bólem na twarzy myślał:
 — Obłąkanie pozbawiło by ją praw wszelkich i wszelkiej włady rozporządzania majątkiem. Ja natenczas pozostałbym panem!... wyłącznym panem mej córki. Dobrze o tem wiedzieć!...
 Doktor napisawszy długą receptę, wezwał Marye-Blankę nakazując jej czuwać przy matce i baczyć, ażeby jego polecenia skrupulatnie wypełnionemi zostały.
 — Przybędę jeszcze wieczorem — dodał odchodząc.
 Dziewczę usiadło przy łóżku chorej, nie oddalając się na chwilę.
 Wieczorem stan zdrowia pani Rollin był tenże sam, bez pogorszenia, co doktór uważał za dobrą wróżbę.
 Nazajutrz gorączka się zmniejszyła, ustąpiło majacze-