Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/540

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

zbliżył się do Gilberta, i drzącym z oburzenia głosem:
 — Szukasz zaczepki panie Rollin — zawołał — widzę się zatem w konieczności nie bronienia się, ponieważ to by mi ubliżało, ale udzielenia ci odpowiedzi. Ludzie kościoła, których poświęcenie się przebaczanie i miłosierdzie znasz lepiej niż ktokolwiek bądź inny, nie zajmują się czynnością o jaką pomawiasz ich w swojej zaciekłości. Mogą się tylko oburzać na widok występków i zbrodni popełnianych w około siebie i starają się ostrzedz w tym razie drugich, ponieważ jest to ich obowiązkiem. Mówią jednak głośno i działają jawnie wobec wszystkich. Słudzy kościoła, do których ja należę, towarzyszą do stóp szafotu kryminalistom, zawyrokowanym na śmierć przez sędziów i przysposabiają ich do ukazania się przed Bogiem. Na tem ograniczają się ich stosunki z sądem i policyą. Powiadamiam cię o tem, ponieważ zdajesz się tego niewiedzieć...
 — Ośmielasz się wygłaszać mi tu nauki? — wykrzyknął Gilbert, zapominając się w przystępie szału gwałtowności. — Jestem panem u siebie... i proszę ażebyś się ztąd oddalił.
 — Mylisz się? — zawołała Henryka. — Nie jesteś u siebie, lecz u mnie i powinieneś pochylić czoło przed przyjaciołmi, których przyjmuję w mym domu!
 — Pan Rollin zadrasnął mnie przed chwilą nieoglednemi słowy, sądząc, że mi tem dokuczy — ozwał się notarjusz — potrafiłbym ja jemu na to odpowiedzieć, ale do czego to doprowadzi? Wyrazy te zasługują tylko na wzgardę! Czynię, com czynić powinien i chlubię się z tego.
 — Przekroczyłeś pan swoje prawa! — rzekł mąż Henryki.
 — W czem takim?
 — Pracownia notaryusza winna być tem, czem jest konfesyonał dla księdza. Żadna tajemnica wyjść z tamtąd niepowinna, tem więcej, gdy ona dotyczy klijenta...
 Pan nie jesteś moim klijentem — odrzekł notaryasz. Uważam pana jako pełnomocnika pani Rollin do odbierania pieniędzy, nie jestem więc obowiązanym do żadnej dyskrecyi względem pana. Wezwany do zarządzania majątkiem nieboszczyka hrabiego d’Areynes, który swej synowicy przekazał prawo rozporządzania dochodami, z których, mówiąc nawiasem, niema ona obowiązku zdawania przed panem ra-