Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/505

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Umarł na moim ręku — odparł ksiądz poważnie.
 Biedna kobieta opuściwszy głowę, głucho jęknęła.
 — Raniony ciężko na polu bitwy, został przyniesionym do szpitala w Wersalu, gdzie wydał ostatnie tchnienie — ciągnął kapłan dalej. — Tam to, przed zgonem zaprzysiągłem mu czuwać nad tobą i nad dziecięciem jakie na świat przyjść miało. Następnej nocy, wróciwszy do Paryża, wkrótce opuścić go musiałem, przed wyjazdem jednak udałem się do twego mieszkania wskazanego mi przez Pawła.
 „Mimo pościgu kommunistów, zdołałem się dostać do ciebie. Granaty pękały wokoło mnie, a jeden z nich, wybuchnąwszy na dachu zamieszkiwanego przez ciebie domu, wzniecił w nim pożar.
 „Wbiegłem do twego pokoju, gdzie wpadł pocisk przebiwszy sufit. Trup starej kobiety leżał zakrwawiony na podłodze, w pobliżu kołyski.
 — Matka Weronika umarła! — wykrzyknęła z rozpaczą Joanna.
 — Ty zaś leżałaś na łóżku, bez czucia, przytomności, ze zranionem czołem. Odłam granatu, jaki zabił twoją sąsiadkę, dosięgnął i ciebie.
 „Zbliżyłem się do łóżka, gdy szybkie kroki dały się słyszeć w korytarzu, na który wychodziły drzwi twego mieszkania.
 „Obawiając się być ściganym przez kommunistów, i nie chcąc stracić owocu moich usiłowań, jakie poniosłem chcąc dojść do ciebie, schroniłem się do oszklonego gabinetu po za twoim pokojem, aby doczekać chwili w której mógłbym ci przyjść z pomocą...
 Tu przerwał ksiądz Raul.
 — Cóż dalej? — wołała zaledwie oddychając Joanna — co dalej?
 Były wikary nie odpowiedział zaraz na to zapytanie. Lękał się zranić nadmiar serca nieszczęśliwej.
 — Czy znałaś — zapytał po chwili — pewnego człowieka jaki zamieszkiwał w tymże samym domu, kapitana dowodzącego oddziałem żołnierzy Kommuny
 — Nazwisko tego człowieka... jego nazwisko? — wyjąknęła biedna zaledwie dosłyszanym głosem.
 — Serwacy Duplat.