Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/45

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Wierny sługa, hrabiego, opowiedział w krótkości, co zaszło w zamku. Wikary słuchał z trwogą.
 — A wiec pozostawiłeś umierającym mego biednego stryja — zawołał, — gdy Rajmund skończył opowiadanie.
 — Pozostawiłem go bardzo chorego, to pewna, lecz doktór Pertuiset czuwa nad nim z poświeceniem bez granic.
 — Upewnia że żyć będzie?
 — Nie! Ma tylko nadzieję, że zdoła oddalić, o ile się da, katastrofę.
 — Mój stryj więc żąda abym przyjechał?
 — Przyrzekłem, że księdza z sobą przywiozę i dokonam tego, choćby mi przyszło przypłacić to życiem!
 — Mnie więc tylko samego chce widzieć?
 — Tak!
 — Nie objawił życzenia, aby przybyła wraz zemną jego synowicą, Henryka Rollin?
 — Mówił tylko o was, księże wikary, i was oczekuje.
 — A o mężu Henryki nie wspominał?
 — Usta jego są nieme.... mówi tylko spojrzeniem. Powtarzam, że was tylko widzieć pragnie, a śpieszyć się nam trzeba, bo gdyby drugi atak nastąpił, nic go ocalić nie zdoła!
 Ksiądz d’Areynes otarł łzy, spływające mu bujnie po twarzy.
 — Lecz w jaki sposób przedostać się do Fenestranges, — wyszepnął. — Wszystkie drogi, zamknięte są dla nas przez wroga, który przyśpieszonym marszem podąża na Paryż. Komunikacya pociągów na drogach żelaznych przerwana. Zostaniemy przytrzymani przez Pruskie straże przednie.
 — Bądź co bądź, przedostać się musimy... — rzekł Rajmund, — i przejdziemy!
 Ksiądz d’Areynes objął drżącemi rękoma rozpalone czoło, poczem, kilka sekund stał zadumany głęboko, z pół przymknietemi oczyma, wznosząc myśl ku Bogu z proźbą o zesłanie sobie natchnienia.
 — A więc.... tak! zawołał nagle podnosząc głowę, i przesuwając ręką po oczach, pełnych żywego blasku; — przejdziemy!