Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/44

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Ksiądz d’Areynes tu mieszka? ~ zapytał.
 — Na pierwszem piętrze.
 — Jest u siebie?
 — Jest panie!
 Zamknąwszy okienko, pośpieszył na schody.
 Przybywszy na pierwsze piętro, pociągnął za sznur od dzwonka, wiszący po prawej stronie przy jednych drzwiach jakie się tu znajdowały, poczem, oczekiwał.
 Po upływie kilku sekund odgłos kroków dał się słyszeć wewnątrz mieszkania. Drzwi się otwarły, i mężczyzna w sutannie, z odkrytą głową, ukazał się w progu.
 Był to ksiądz Raul d’Areynes, wikary z parafii świętego Ambrożego.
 Synowiec hrabiego Emanuela, miał lat około trzydziestu. Wysokiego wzrostu, podobnie jak jego stryj, o rozrosłych barkach i piersiach, był mężczyzną o herkulesowej sile.
 Gęste ciemne włosy, z lekka kędzierzawiące się nad czołem, poczynały mu srebrnieć na skroniach. Oblicze jego na pierwszy rzut oka, mogło się zdawać surowem, gdyby oczy anielskiej łagodności, nie zmniejszały tego wrażenia: chwilami jednak z tych oczu przebłyskujące żywe światło, oznajmiało w księdzu d’Areynes niepospolitą siłę charakteru.
 Ujrzawszy Schlossa przed sobą, wikary stanął w osłupieniu.
 — Co widzę.... ty! w Paryżu, Rajmundzie?.. — zawołał, podając mu rękę. — Ty.... w obecnej chwili, w Paryżu?
 I wprowadził przybyłego do pokoju, będącego jednocześnie gabinetem pracy i sypialnią.
 — Jakiż nadzwyczajny wypadek sprowadza, cię? — pytał z wzrastającym niepokojem. — Mów.... mów co prędzej!
 — Smutny wypadek, — odparł Rajmund.
 Ksiądz d’Areynes pobladł.
 — Mów stryj.... — wyjąknął z cicha.
 — Tak; przybywam z jego polecenia.
 — Cóż się więc stało w Fenestranges?
 — Pan hrabia, dostał nagłego uderzenia krwi do głowy, posłyszawszy o naszej porażce, zkąd wynikną! atak paraliżu!
 Ksiądz załamał ręce z przerażeniem.
 — Boże! — co ty powiadasz? — zawołał.