Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/449

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

wyjęcia z wielkim trudem, odłamki kości zostały zarówno starannie powyjmowane.
 Pocisk z palnej broni, wywołał na powierzchni kilka zadraźnień.
 Po operacyi, czaszka się zamknęła, rana zabliźniła, ale ów człowiek pozostał obłakanym.
 W piętnaście lat później, ukazała się obrzmiałość na czaszce. Dokonana została operacya tej nabrzmiałośc, a badając przez lupę jej tkanki włókniste, dostrzeżono drobniuchny prawie niedojrzany okruch ołowiu z kuli, pozostały w zabliźnionej ranie, którego ciśnienie na móg, jakkolwiek lekkim było ono, wystarczyło do wywołania obłędu i utrzymywania w nim chorego.
 Prawie natychmiast po tej operacyi obłąkany odzyskał rozum.
 Doktor Bordet uważał ten wypadek, jako mający wspólną cechę z takimże u Joanny Rivat. Nie wachał się więc przystąpić do operacyi u chorej.
 W osiem dni, wskutek przygotowawczego leczenia, nabrzmiałość, która z razu nie przechodziła wielkością ziarna soczewicy, wzrosła do wielkości gołębiego jaja.
 Joanna, tak spokojna dotąd i łagodna, stała się dziwnie drażliwą. Nawet obecność Róży ją denerwowała.
 Młoda infirmerka, trapiła się tą zmianą, niezrozumiałą dla niej, mimo to, pozostała dla chorej z całem poświęceniem, okazując najwyższą tkliwość pośród uniesień gniewu obłąkanej.
 Nagle Joanna Rivat popadła w gorączkę.
 Przychodziły chwile szału.
 Róża dzień i noc czuwała przy niej, z nadużyciem własnych sił i zdrowia.
 Nadeszła chwila, w której doktor Bordet postanowił przystąpić do operacyi, w której tyle pokładał nadziei.