Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/447

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

na pomoc wszelkie środki nauki dla przy wrócenia jej rozumu.
 Jeżeli ta kobieta — dodał — mogła żyć przez lat siedemnaście w takim stanie obłąkania, to rzecz widoczna, iż została dosięgnięta okruchem kartacza mniej głęboko niż to stwierdzają raporty przezemnie odczytane. Operacye, jakim była poddawaną, niezostały należycie wykonanemi, zachodziła ze strony operatorów niedokładność, lub obawa.
 Rana nie była ściśle wysondowaną i oczyszczoną z obcego ciała, jakie mózg mogło nadwerężyć. To, com dziś odkrył, jest tego niezaprzeczonym dowodem.
 Joanna Rivat ulegnie więc jeszcze ostatniej operacyi. Ja sam ją wykonam. Odkryjemy przyczynę złego i jestem przekonany, że skoro zniknie ów powód, chora powróci do rozumu.
 Wskażę ci zaraz środki przygotowawcze, jakie będziesz stosował, aż do dnia, w którym nastąpi ta ostateczna próba z naszej strony.
 Tu, zwróciwszy się ku młodej infirmerce, dodał:
 — Skoro Joanna Rivat wyjdzie z omdlenia, zaprowadzisz ją, moje dziecię, do jednego z pokojów przeznaczonych dla chorych poddanych specyalnemu leczeniu.
 Róża chciała odpowiedzieć twierdząco, lecz nie zdołała wymówić słowa. Wybuchnęła łkaniem.
 Doktor Bordet zbliżył się do niej, a uścisnąwszy z ojcowskiem uczuciem jej rękę:
 — Czego płaczesz, moje dziecię? — zapytał.
 — Ach! bo pan mnie rozłącza z „Mamą Joanną“ — wyjęknęło dziewczę.
 — Pociesz się i nie obawiaj. Wydam rozkaz do infirmeryi, ażeby cię zatrzymano na usługach tej chorej. Kochasz ją, widzę, a to twoje przywiązanie może mi być użytecznem dla osiągnięcia pomyślnych skutków leczenia. Gdyby ta biedna miała być uzdrowioną, twoje starania koło niej będą miały wpływ równoważny z nauką.
 Róża w uniesieniu wdzięczności, pochwyciwszy rękę doktora, złożyła na niej gorący pocałunek.
 — Ach! jak pan jesteś dobrym! — zawołała.