Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/39

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Sympatya ku niej Rajmunda wzrastała.
 — Pracy zabraknie niedługo w Paryżu, odrzekł — skutkiem tej wojny przeklętej!
 — Kto może zgadnąć co nam przyszłość przyniesie?
 — Pracy już teraz brak, panie.
 — Czy podobna?
 — Tak jest niestety! — Otrzymałam przed dwoma dniami list od męża.... Ruch fabryk wszędzie wstrzymano. Warsztaty zamknięto, z przyczyny braku zamówień. Rzemiosło Pawła, który pracował dotąd w fabryce kufrów podróżnych upadło, jak pisze do mnie, i otóż zaciągnął się do gwardyi narodowej. Tworzą bataliony we wszystkich okręgach Paryża. Paweł, wyznać muszę, zazbyt wszystko żywo odczuwa. O! nie ganię go bynajmniej za to, że kocha swój kraj rodzinny, lękam się jednak, aby mu myśl jaka niespodziewana wpadła do głowy.... Nie uspokoję się, dopóki nie znajdę się przy nim. Będę może mogła swym wpływem powstrzymać go od popełnienia jakiego szaleństwa.
 — Jakież szaleństwo mógłby popełnić mąż pani?
 — A! gdyby chciał zaciągnąć się do armii i bić z Prusakami.
 — Ach! — odrzekł Schloss, — mylnie nazywasz to pani szaleństwem. Spełnił by natenczas tylko swój obowiązek.
 — Tak; masz pan słuszność, spełniłby obowiązek. Lecz gdyby zginął, ja pozostałabym sama.... a nie tylko sama, lecz....
 Młoda kobieta niedokończyła rozpoczętego zdania, żywy rumieniec, okrasił jej lica. Rajmund spojrzał na nią, i odgadł co chciała powiedzieć.
 — Sama.... — pomyślał, i z dzieckiem, które na świat przyjdzie.
 — Pan jedziesz także do Paryża? — zapytała po chwili.
 — Tak pani.
 — Zamieszkujesz pan więc stale w Paryżu?
 — Nie. Przyjechałem chwilowo dla załatwienia interesów, i dziś zarówno mam sobie poleconą ważną misyę do spełnienia.
 — Zatem pan jesteś mieszkańcem prowincyi?
 — Jestem Lotaryńczykiem.