Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/380

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

marynarzów kapitana de Kernoël, dla zaniesienia jej do ambulansu przy ulicy Servan.
 Cóż jednak mógł on obecnie uczynić dla tej biednej kobiety?
 Obaj lekarze surowo mu zabraniali zajmować się i głębiej po nad czemkolwiek rozmyślać. Ztąd musiał być posłusznym i cierpliwie oczekiwać. — Zresztą, gdyby Joanna żyła — mówił sobie — łatwo ją będzie odnaleźć.
 Skoro obadwaj doktorzy pozwalali mu zająć się interesami i przyjmować u siebie, przybywały tłumy odwiedzających.
 Między najpierwszemi znajdowali się, hrabia de Kernoël wraz z żoną i synem Lucyanem.
 Tego dnia właśnie, skoro przybyli, Henryka była obecną u swego kuzyna z małą swą córeczką i jej mamką.
 Pani de Kernoël została oczarowana piękności i wdziękiem w obejściu się kuzynki wikarego, jej zapatrywaniami się na obowiązki rodzinne, a nadewszystko, jej macierzyńską tkliwością, jaką otaczała swe dziecię.
 Wspólna sympatya połączyła obie kobiety związkiem serdecznej przyjaźni i w kilka dni potem przyrzeczono księdzu Raulowi, iż oboje państwo de Kernoël zostaną zaproszonemi na chrzestnych rodziców małej Maryi-Blanki.


∗             ∗

 Nadszedł dzień uroczysty dla parafii świętego Ambrożego.
 Zajeżdżały przed kościół bogate karety i powozy, stając w długiej linii, sięgającej do środka ulicy, która od tej parafii wzięła swą nazwę.
 Stangreci i lokaje, odziani byli futrami, działo się to albowiem w miesiącu Listopadzie a owa jesień, wróżyła niezwykle srogą zimę, podobną do tej, jaka miała miejsce w owym strasznym poprzedzającym roku wojny.
 Z owych wspaniałych ekwipażów, zatrzymujących się przed portykiem kościoła, wysiadali panowie o arystokratycznej powierzchowności, eleganckie damy i piękne dzieci, dążąc razem wewnątrz świątyni.