Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/342

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Wprowadzono go do wielkiej ogołoconej sali, wyklejonej papierowem czerwonawem obiciem, oświetlonej dwiema wysokiemi oknami, bez firanek.
 W głębi tej sali, spuszczało się ku ziemi olbrzymie trofeum, złożone z trzech trójkolorowych chorągwi przybitych do ściany, na których to chorągwiach wyryte były słowa złotemi literami:

„HONOR, OJCZYZNA, OBOWIĄZEK“.

 Pod tem trofeum, stała estrada, na którą się wchodziło po trzech stopniach. W środku estrady stół, okryty suknem zielonym. Z prawej i lewej strony, dwa biurka, biurko sekretarza i pisarza Rady wojennej.
 Po za tym dużym stołem, siedzieli mężczyźni różnego wieku, o marsowych postaciach, w wojskowych mundurach, złotem haftowanych.
 Byli to oficerowie różnych stopni, tworzący Sąd wojenny. Prezydował pułkownik, stary wysłużony żołnierz, o długim sumiastym wąsie i krótko przyciętych szpakowatych włosach. Oblicze jego było surowe, ale nie wyrażało złośliwości.
 Przed prezydującym leżał kodeks karny wojskowy, zawierający wyjątkowe prawa dla miast, znajdujących się w stanie oblężenia, oraz dla schwytanych powstańców z bronią w ręku.
 W około sali, tworzyli szpaler żołnierze z bagnetami. Oficerowie mieli dobyte z pochew pałasze.
 W całej tej sali panowało głębokie milczenie.
 Stanąwszy przed Radą wojenną Duplat, starał się okazywać spokojnym i zrezygnowanym. Rzucił szybko spojrzeniem po sędziach, w których ręku spoczywał dlań wyrok życia, lub śmierci, daremno jednak szukał na ich, rzach odbicia się myśli. Oblicza te, były nieruchome jętne i zimne.
 Prezydujący po przerzuceniu leżących przed nim papierów, badać zaczął obwinionego.
 — Nazywasz się? zagadnął sucho.
 — Serwacy Duplat.