Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/330

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



XV.

 Magdalena włożyła biały perkalowy czepeczek, przypasała nowy fartuch, a zarzuciwszy wełnianą chustkę na ramiona, wyszła, udając się na ulicę Servan.
 Gilbert miał właśnie wychodzić, jak wiemy, do biura telegrafu z depeszą adresowaną do doktora Pertuiset, gdy zadzwoniono w przedpokoju.
 Schowawszy telegram do kieszeni, poszedł otworzyć.
 Ujrzawszy starą służącę wikarego, którą poznał natychmiast, nie zadziwił się wcale. Przekonany z opowiadania zakrystyana, i żksiędzu Raulowi grozi niebezpieczeństwo rychłego zgonu, był pewien, iż Magdalena przychodzi powiadomić go o tem.
 Jako wprawny komedyant, gotów do wykonania każdej roli, osądził, iż tu należy objawić zdumienie i boleść, jako rzecz bardzo naturalną.
 — Ty tu... Magdaleno? — zawołał. — Miałżeby nasz kuzyn wikary już przybyć z Wersalu do Paryża?
 — Niestety! panie Rollin — odpowiedziała wzruszona do łez kobieta; ksiądz Raul przyjechał w rzeczy samej przed pięcioma dniam i to było właśnie dlań nieszczęściem!
 — Mówże... mów prędko! wołał Gilbert, udając żywe wzruszenie. O jakie tu chodzi nieszczęście? Uspokój mnie co prędzej, ale mów cicho, bo moja żona po wydaniu na świat córeczki jest bardzo słabą i śpi w tej chwili.
 Stara służąca usiadła na krześle w pierwszym pokoju.
 — Przychodzę zaczęła przyciszonym głosem — a raczej przynoszę wiadomość o księdzu wikarym.
 Nie było to zdanie jakiego oczekiwał Gilbert.
 Wyrazy: Przynoszę wiadomość o księdzu wikarym nie znaczyło to że: „wikary umarł“.
 — Jaką wiadomość? —zawołał, ukrywając niezadowolenie. Niepokoisz mnie Magdaleno! Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności... Mów! co się stało? Miałżeby wikary być chorym?