Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/328

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

piło. W jego umyśle panowało zamieszanie, niepewność, a podczas gorączkowych paroksyzmów objawiało się majaczenie.
 Pani Leblond wraz ze starą Magdaleną podwajały starania przy chorym, zmieniając się nocami w czuwaniu i dawaniu mu lekarstw w ściśle przepisanych godzinach.
 Potrójna ta, a tyle troskliwa opieka, musiała sprowadzić rezultat pożądany, a przewidziany naprzód przez starego chirurga.
 Obecnie gdy stan chorego mniej groźnym się okazywał, pan Leblond zauważył, iż należałoby powiadomić rodzinę księdza d’Areynes o nastąpionym wypadku.
 — Moja Magdaleno — mówił do starej sługi wikarego, w tym dniu gdy Gilbert Rollin otrzymał właśnie wiadomość o śmierci stryja Henryki — mogę teraz twierdzić na pewno, iż ukochany nasz ksiądz Raul wyzdrowieje.
 — Ach! dzięki Bogu! a potem wam panie doktorze — wołała staruszka rozradowana.
 — Pozostaje ci teraz ważny obowiązek do spełnienia.
 — Jaki? — zapytała.
 — Trzeba ażebyś poszła zawiadomić krewnych wikarego o nastąpionym nieszczęściu. Nikt o tem nie wie oprócz proboszcza z parafii świętego Ambrożego, że ksiądz Raul został ranionym. Należy uprzedzić o tem rodzinę z objaśnieniem, że niebezpieczeństwo minęło. Wiem, że ksiądz d’Areynes miał stryja w Lotaryngii.
 — Tak, panie doktorze, hrabiego Emanuela, który go wychował, a u którego wikary przebywał podczas oblężenia Paryża.
 — Trzeba więc napisać do niego.
 — Napisać? niech Bóg uchowa! Chciałżebyś pan go zabić tym listem, tego zacnego człowieka? — wołała z przerażeniem Magdalena, wznosząc ręce w górę.
 — Zabić? — powtórzył chirurg.
 — Tak, jak wystrzałem z rewolweru!...
 — Nic nie rozumiem...
 — Posłuchaj więc pan. Hrabia d’Areynes jest starcem siedemdziesięcioletnim. Przed ośmioma miesiącami uległ attakowi apopleksyi z czego przy wielkich staraniach zaledwie go uratowano. Najmniejsze wzruszenie mogłoby drugi