Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/275

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Oba z Duplat’em zamienili szybkie spojrzenie.
 — Dokonane! — pomyślał mąż Henryki. — Jednak dotrzymał słowa!
 Spojrzenie byłego sierżanta mówić się zdawało:
 — Widzisz, że wszystko idzie dobrze!
 Po krótkiej, niemej tej scenie, Duplat wyszedł z Merlin’em.
 Mer, pomimo nawału przeciążających go interesów niezapomniał przygotować dla mniemanego Juljana Servaize potrzebnego świadectwa, które dopomódz mu miało w przyjęciu dziecka przez mamkę. Gdy Merlin z Duplat’em weszli do jego gabinetu, potrzebował tylko wpisać do owych papierów imię Róży nadane obecnie dziecku.
 Na mocy tego upoważnienia, mamka zależąca od przepisów Zarządu Przytułku dla sierot, przyjąć dziecię musiała, a dołączywszy do tych papierów paszport, mającym być poświadczonym przez komisarza przy bocznego jenerła Vinoy, oddał razem te dowody Merlin’owi.
 — Każ pan sobie zawizować ten paszport — rzekł do niego — wynajmij powóz na koszt merostwa i jedź wraz z panem Servaize, aż do bram Charenton. Jest to droga najkrótsza, jaką udać się należy do Saint-Maur, ponieważ obsługa na Winceńskiej drodze żelaznej nie jest jeszcze należycie urządzoną. Wróciwszy przyjdź pan tu do mnie, ponieważ chcę panu oddać papiery, jakich żąda odemnie jenerał Valentin. A zwróciwszy się do Duplat’a; Raz jeszcze winszuję panu twego szlachetnego czynu — dodał. — Bez twej pomocy zginęłoby niechybnie to dziecię. Spełniłeś czyn, jaki ci zaszczyt przynosi!
 Tu podał rękę nikczemnikowi, który kłaniając się nizko, myślał sobie:
 — Ha! ha! to mi się udało oszukać ciebie poczciwcze!
 Oba z Merlinem wyszli z merostwa.
 W kilka chwil później, wynajętym fjakrem jechali do więzienia Grand-Roquette, gdzie komisarz policyi miał podpisać paszport dla mniemanego Juljana Servaize’a.
 Merlin wyrobił sobie wszędzie wolne wejście. Przekroczył więc bez przeszkody kraty więzienne, podczas gdy Duplat oczekiwał wtulony w kąt powozu, starając się nie okazywać przechodniom swego oblicza.