Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/254

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

inni mogą wiedzieć, że Joanna porodziła dwoje dzieci. Pójść przeto z zeznaniem o jednem dziecku, byłoby wielką niezręcznością z mej strony. Mogliby mnie łatwo zapytać, com zrobił z drugim tym malcem? Ten dom już nie istnieje powtarzam. — Zgorzał do szczętu, będą sądzili, że zagrzebał w popiołach kurę wraz z kurczętami. Wszak to loiczne, nieprawdaż?
 — Masz słuszność — rzekł Gilbert. — Ale co począć do jutra z tem dzieckiem?
 — Piersią go nie pokarmię, to pewna! odparł, śmiejąc się nikczemnik — ale mu podam ocukrowanej wody, ażeby je podtrzymać, dopóki mamki nie otrzyma, o którą Przytułek postara się dlań jak najprędzej.
 — Ależ ty nie możesz pozostać przez resztę nocy tu w tej piwnicy?
 — Wiem o tem.
 — Gdzież więc się udasz?
 — Do innego lokalu, a ponieważ ów lokal jest twoim własnym na górze mieszkaniem, pomieszczę się tam, do jutra. Te kilka godzin prędko przeminą.
 Był to w rzeczy samej jedyny sposób jaki im pozostawał. Gilbert więc niesprzeciwiał się temu.
 — Zaprowadzę cię rzekł lecz przedtem w pewnej robocie dopomódz mi musisz.
 — W czem takiem?
 — Musimy uprzątnąć to dziecko umarłe.
 To mówiąc, wskazał leżące w kącie piwnicy nakryte kołderką, zlodowaciałe ciałko córki Henryki.
 — Nic łatwiejszego rzekł Duplat. — Wykopiemy otwór w tej ziemi piwnicznej i wsuniemy weń malca. Nikt o tem wiedzieć nie będzie.
 — Jakto? chcesz je tu pochować?
 — Dla czego nie? Jest to miejsce najbezpieczniejsze. Masz rydel, łopatę lub motykę?
 — Nie niemam.
 — Może jaką sztabę żelazną?
 — I tej nieposiadam. Nic! oprócz siekierki do rąbania drzewa.
 — To wystarczające, daj mi ją!