Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/249

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



I.

 Gilbert Rollin, jak mówiliśmy, po rozstaniu się z Duplat’em, szedł do piwnicy, gdzie od trzech dni mieszkał wraz z żona, podczas gdy inni lokatorowie z tegoż domu poukrywali się w suterenach.
 Maż Henryki szedł cicho, bez hałasu.
 W pierwszych suterenach drzwi były pouchylane, a z po za nich wyglądały blade twarze, wodząc przestraszonem wzrokiem w około. Ukazywali się mężczyźni, kobiety i dzieci poukrywani w owych podziemiach.
 — Czy pan powracasz z miasta, panie Rollin? — zapytała go jakaś kobieta, z dzieckiem na ręku.
 — Tak — odrzekł.
 — Kiedyż wreszcie odzyskamy spokój i swobodę?
 — Niezadługo, mam nadzieję!
 Drugie drzwi się otwarły i inna kobieta na progu się ukazała, a po za nią głowa mężczyzny.
 — Wojska Wersalskie zawładnęły wreszcie okręgiem? — pytał ów człowiek.
 — Nastąpi to za chwilę — odrzekł Rollin.
 — Daj nam Boże pozbyć się jak najprędzej tej rozbestwionej tłuszczy kommunistów!
 — Jutro nie będzie już ich ani śladu.
 — Oby spełniły się pańskie słowa! A jakie zdrowie żony, panie Rollin? — pytała kobieta.
 — Lepiej.