Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/219

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Opuściwszy orszak, niosący do ambulansu siedmiu ranionych kommunistów, Gilbert Rollin biegł z całą szybkością ku Belleville.
 Z braku obsługi, wystrzały armatnie z cmentarza słabły widocznie i ucichały.
 Kapitan artyleryi związkowych, dowodzący tą bateryą zażądał jak najrychlejszego dostarczenia sobie ludzi z merostwa jedenastego okręgu, gdzie znajdowali się zebrani członkowie Centralnego Komitetu Kommuny, ci przynajmniej, którzy nie myśleli o niczem, znaczna bowiem ich liczba porzuciwszy walkę, dla uchronienia się przed odwetem pod najróżniejszemi przebraniami, powychodziła z Paryża.
 Posłano cmentarnej bateryi całą gromadę łotrów dla prowadzenia obrony niedostrzegłszy, że byli pijanymi, a tym sposobem niezdolni do pełnienia służby.
 Po nad idącym Gilbertem, kartacze zakreślały ogniste swe koła.
 Szedł coraz prędzej, niezwracając uwagi na niebezpieczeństwo, myśląc jedynie o jednej tylko rzeczy, o owem podstawieniu dziecka, które go mogło ocalić, szedł mając przed sobą cel tylko jeden, a mianowicie, odnalezienie Duplata, który wyłącznie w obecnych okolicznościach mógł mu dopomódz w spełnieniu obmyślonej zbrodni.
 Droga, którą mąż Henryki iść musiał, chcąc przybyć do Saint-Gervais, była rzecz prostą, tą samą, jaką szedł rano Duplat, udając się na posterunek.
 Rollin, minąwszy Père-Lachaise, zwrócił się w ulicę Amandiers.
 Wystrzały z ręcznej broni dobiegały zdala. Działa huczeć zaczęły na nowo.
 Z głowa na dół spuszczoną, przesuwając się pod ścianami domów, przeskakując napotykane co chwila barykady, powznoszone na wszystkich punktach dla obrony, lecz opuszczone w tej chwili, przesuwał się z trudem, podczas gęsto padającego deszczu, jaki przesiąkał mu przez ubranie.
 Po nad Paryżem na wszystkich punktach horyzontu wielkie czerwone światła tworzyły krwawe plamy na czarnem niebie.