Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/208

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Mały ów oddział szedł pod murami domów, tworząc z nich sobie niejako osłonę, poprzedzany przez Duplat’a, który chcąc wszystkich przekonać o gorącość swego patryotyzmu, wykrzykiwał o ile mu tylko sił starczyło:
 — Ha! otwierajcie działa swe paszcze!... świszcie kartacze granaty! Kommuna z was drwi sobie!... Pójdźcie no bliżej tu... do nas!... my potrafimy tak was okiełznać, że przestaniecie pluć na nas, wy!... podle robactwo!
 A postępujące za nim żołnierze powtarzali chórem.
 — Tak! my zginiemy, ale wy wprzód zginiecie! Oznaczona marszruta, którą iść mieli, ażeby przybyć do Saint-Gervais przedstawiała trójkąt, którego brzegi stanowiły ulice Ménilmontant i Amandiers. Na końcu la Roquette, Duplat zakręcił w prawą stronę przez bulwar Mènilmontant ku ulicy Amandiers.
 Tu trzeba im było przejść przez kilka barykad, silnie zestawionych. Ominąwszy je, szli dalej, ku ulicy Haxo, jako prowadzącej ich na mające być zajętem stanowisko.
 Na rogu Ménilmontant i ulicy des Amandiers Serwacy zmuszonym był zwolnić pochód swoich żołnierzy.
 Tłum dziki, wyjący, poprzedzał bande związkowych idącą ze środka Paryża. Wpośród gromady tych łotrów, szła dumnie z podniesionemi głowami, nie okazując żadnej obawy, setka więźniów między któremi znajdowali się, dawni sierżanci miasta, niesłusznie oskarżeni gwardziści municypalni, oraz księża, przyaresztowani z tego powodu jedynie, że byli uczciwymi ludźmi.
 Po za tą garstką niewinnych zkazanych na śmierć przez rozstrzelanie, toczył się z hałasem tłum dziko wrzeszczący, miotający bluźnierstwem i obelgami.
 Plwano na biednych więźniów i obrzucano ich kamieniami. Gromady kobiet publicznych i obdartusów miejskich, zbierając błoto z rynsztoków, w twarz im rzucali!
 Jeden krzyk wtórzony tysiącem głosów, panował nad innemi:
 — Na ulice Haxo!... na Haxo!
 — Idziemy tam!--odpowiadali związkowi, tworząc z każdej strony szpaler nad ofiarami idącemi mężnie na kaźnię.
 Duplat kazał maszerować zwolna swym ludziom po za