Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/153

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

postanowił pójść dowiedzieć się, co robi mąż Henryki, a w razie gdyby się wplatał w ów zamęt, ocalić go przed smutnemi następstwami, jakich można síę było spodziewać z chwila wejścia wojsk regularnych do Paryża. Prócz tego, pragnąc zakomunikować kuzynce wiadomości jakie otrzy Fenestranges, wyszedł więc dnia pewnego z zapadnięciem zmierzchu, udając się na ulicę Servan.
 O tej porze zmniejszał się ruch w tej stronie miasta, nie wielu spotkać było można przechodniów, mimo to niektórzy mówili spostrzegłszy młodego kapłana;
 — Nazbyt odważny jest nasz wikary. Naraża się na widoczne niobezpieczeństwo idąc w sutannie wtedy, gdy wszyscy inni księża wychodząc z domu przywdziewają świeckie ubrania. Mogą go pochwycić każdej chwili, wystarcza ku temu pierwszy lepszy pijak, prowadzący patrol, a wtedy niechybna śmierć go oczekuje!
 Ksiądz d’Areynes przechodził spokojny, nie myśląc niebezpieczeństwie i przybył szczęśliwie na ulice Servan.
 Podczas drogi spotkał kilku gwardzistów, którzy powitali go z poszanowaniem. Byli to dzielni, uczciwi ludzie, wciągnięci przemocą w rozbójnicze szoregi Kommuny.
 Stanąwszy przed drzwiami mieszkania Henryki zadzwonił.
 Otworzywszy mu Gilbert, stanął w osłupieniu.
 — Ty tu... w Paryżu... księże d’Areynes? — zawołałi w swojej sukni duchownej, podczas obecnych wypadków?
 Weszli obadwa do pokoju.
 — Dlaczego cię to zadziwia, że jestem w Paryżu? pytał wikary.
 — Jak to... dla czego? Czyż niewiesz, kuzynie,, że księża obecnie są przedmiotem groźb i prześladowań. Ścigają ich, aresztują, biorą jako zakładników? Wiem o tem wszystkiem.
 — I mimo to nie opuściłeś Paryża?
 — Jak widzisz.
 — I ukazujesz się w swej sukni kapłańskiej na ulicy? Podziwiam taką odwagę!... Narażasz swoją wolność... swe życie!...
 — Niemasz co tak dalece podziwiać — odparł z uśmiechem ksiądz Raul — moje postępowanie jest najprostszem