— Twój mąż niech mi na to odpowie kuzynko — odparł wikary — do niego to mówię.
— Rzecz pewna wymruknął Gilbert — iż z dochodu siedemdziesięciu tysięcy franków rocznie można żyć przyzwoicie, niepozbawiając się przyjemności i wygód.
— A zatem widzisz — ciągnął ksiądz Raul jak łatwo by wam było zebrać sobie majątek. Potrzeba tylko ku temu odkładać sobie corocznie po sto tysięcy franków. Po latach dwudziestu, gdy wasze dziecko dojdzie pełnoletności, otrzymacie kapitał więcej niż dwumiljonowy. Gdyby nieszczęściem wasze dziecko zmarło małoletniem, Henryce pozostanie prawo używalności z dochodów. Przy dalszem odkładaniu corocznie na oszczędność tej sumy, ujrzycie się wreszcie tak bogatemi, jak nasz stryj dzisiaj.
— Ach! to prawda! — zawołała Henryka. — Masz kuzynie słuszność zupełną.
— Otóż pojmujesz teraz Gilbercie-mówił ksiądz d’Areynes jaka myśl kierowała naszym stryjem, gdy pisał ten testament. Ja mu tak radziłem uczynić i moje sumienie mi mówi, żem działał uczciwie!
Gilbert nie cierpiał Raula, nienawidził go jako człowieka i kapłana. Nie rozbroiły go więc te słowa, niechciał przyznać, iż podziwia i wierzy w tę wielką prawość charakteru wikarego.
— To pewna — odrzekł z sarkastycznym uśmiechem — żeś ty, kuzynie, gorzej jeszcze od nas został obdarowanym.
— Nic nie potrzebując dla siebie, nie chciałam nic przyjąć — odparł ksiądz spokojnie.
— W rzeczy samej zaczął Gilbert to mistrzowskie obliczenie jakiego dokonałeś wspólnie z hrabią d’Areynes, świadczy, iż zajmujesz się szczerze, jeżeli nie mną to moją zoną przynajmniej. Można by wprawdzie zebrać kapitał i przyszłość sobie zapewnić, odkładając corocznie po sto tysięcy franków, lecz na nieszczęście hrabia Emanuel żyje i żyć może jeszcze bardzo długo!
— O! niechaj żyje jak najdłużej! — zawołała Henryka.
— Życzę mu tego z całej duszy!-poparł wikary.
— Nie możemy więc w tem położeniu w jakiem znajdujemy się teraz, budować zamków na lodzie. Skoro nastąpi rozstrzygająca chwila, będziemy się starali twoje projekta
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/139
Appearance
This page has not been proofread.