Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/119

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ważnie. Gdyby Bóg ocalił ci życie, gdybyś wyszedł zdrów i cały z tej walki, a nieszczęście spotkało twojego kapitana, przyrzeknij mi pan, że powiadomisz mnie o tem. Oto czego żądam od pana i o co cię błagam. Nie śmiałam o to prosić żadnego z gwardzistów, nie chciałam, aby szydzono z mych obaw... i śmiano się z łez moich! Zwracam się do ciebie. Widząc, jak się gorąco modliłeś przed chwilą; mówiłam sobie, że musisz być zacnym, uczciwym człowiekiem, że nie obrzucisz szyderstwem próśb moich! I dobrze uczyniłam, nieprawdaż? Wypełnisz mą prośbę? Gdyby kapitan Rollin został zabitym, albo ranionym, przyjdziesz powiadomić mnie o tem... Przysięgnij, że przyjdziesz!
 Wymawiając ostatnie słowa, podniosła welon dla otarcia łez i piękne jej oblicze mimo, że wyniszczone głodem i utrapieniami, ukazało się przed oczyma stojących.
  — Pani Rollin! — zawołał Paweł, poznawszy natychmiast żonę dowódzcy, którą niejednokrotnie widywał podczas swojej u niego bytności. — Zaklinam i proszę, uspokój się pani! Nie należy rozpaczać przed czasem; mówiłem to przed chwilą mojej żonie. Idziemy na pole bitwy, lecz wrócić możemy nietknięci. Należy mieć ufność w Bogu. Podczas Mszy odprawionej przed chwilą, modliłem się za wszystkich moich towarzyszów broni. To nas ocali, przed niemieckimi kulami, przekonasz się pani!
 — Ja również modliłam się za was wszystkich! — odparła Henryka.
 — A zatem, bądźmy odważni!
 — Tak, pani!... miejmy nadzieję! — dodała Joanna. — Bóg zachowa nam tych, których kochamy! Zachowa mi mojego męża. Nie zechce, ażeby dziecię, które ma przyjść na świat, narodziło się sierotą!
 — Nie myślmy już o tak smutnych rzeczach! — ozwał się Paweł — to nam odbiera odwagę! Gdyby nieszczęście spotkało kapitana, a ja wyszedłbym bez szwanku, przyrzekam, że powiadomię panią o tem co się stało. Jest to obowiązek bardzo przykry, wszakże go spełnię, przysięgam!
 — Dziękuję!... dziękuję z całego serca! — odpowiedziała Henryka, podając rękę gwardziście.
 Paweł ujął te drobną rączkę, zaledwie ośmieliwszy się dotknąć jej końcami swych palców.