Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 2.djvu/264

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

miejscowościach, o 810 dymach na przestrzeni 490 kilku włók. Jest tu IV-ty okrąg sądu gminnego pow. wieluńskiego, obejmujący 4 gminy: Działoszyn, Kiełczygłów, Siemkowice i Mierzyce. Kościół murowany z parafią 4400 dusz; kiedy wzniesiony niewiadomo, gdyż bezustannym ulegając wraz z miastem pogorzelom, dokumenta wszelkie utracił; pierwsza wzmianka o nim przychodzi pod 1683 r. po zgorzeniu jego; znowu zgorzał w końcu tegoź stulecia; a w ciągu następnego stulecia kilkakrotnie; 2 pazdziernika 1803 r. wraz z miastem obrócił się w zgliszcza i potem jeszcze dwukrotnie ucierpiał od pożaru miasta. Do parafii należą, prócz miasta, wsie filialne Szczyty i Trębaczów, tudzież Niwiska, Bobrowniki, Lisowice, Raciszyn i pomniejsze. W pobliżu dworu jest kapliczka murowana, całkiem zniszczona i już do nabożeństwa nie służąca. Istniejąca tu bożnica, jedna z najdawniejszych w kraju, odznacza się osobliwszym wewnątrz ustrojem. W XVI stuleciu był też kościół wyz. reformowanego. Włość dworską, dziś w posiadaniu żydów działoszyńskich będącą (po odłączeniu na rzecz mieszczan 18 wł. zarośli i pastwisk, jako wynagrodzenia za służebności) stanowi już tylko 39 włók 10 m. (a i wtem 30 wł. 26 m. zarośli pozostałych po wyciętym lesie). Do dworu należy cegielnia i młyn. Budynki pałacowe, tuż przy miasteczku na szczątkach dawnego zamku znajdujące się, w których nizińcu rozmieścili się obecnie izraelscy dziedzice z rodzinami swemi, przedstawiają się w prawdziwie wstrętnej poniewierce; pominąwszy stan opustoszały, zwieszające się w szmatach obicia zeszłowieczne, całe piętro pustkami stoi, zaplugawione, pełne odrażającej woni; gdzie była kaplica zamkowa i teatr, gdzieniegdzie zachowały się niezupełnie jeszcze oddrapane freski. Park zadziczał; dawnej okazałości swojej tylko domyślać się każe. Dziedzicami dóbr dzialoszyńskich z okolicznemi siołami i wsiami byli Męcińscy przynajmniej od końca XVII stulecia, i tak był nim w owym czasie Męciński, podstoli wieluński; w II połowie z. st. Wojciech z Kurozwęk Męciński, kasztelan sądecki; po nim owdowiała jego żona Anna z Głogowskich; przedewszystkiem zaś na przełomie zeszł. i bież. st. starosta wieluński Stanisław z Kurozwęk Męciński, z małżonką swą Rozalią z Kurdwanowskich; starosta ten, wychowaniec Leszczyńskiego króla lotar., znacznie pałac przebudował i ozdobił; odznaczały się szczególnie pokoje, od pobytu Stanisława Augusta królewskiemi zwane; na ogród też znaczne sumy wyłożył; według panującego wonczas stylu francuskiego opatrzył go w groty muszlowe; pełen był szpalerów i roślin zagranicznych; przekopem wodnym, którego ślady znać jeszcze, można było po parku w okrąg przepłynąć; przytykała doń winnica, na przyległych wzgórzach piaszczystych urządzona; piaski bezrodne, ciągnące się na 2 staje polskie od pałacu do rzeki, zamieniono na łąkę, na którą darń zwożono o milę i więcej. Po Męcińskich dobra te przeszły w posiadanie marg. Myszkowskich, herbu Jastrzębiec. Ostatni dziedzic, starzec samotny, wielce do dóbr swoich przywiązany, który ogromnego, na miłion przeszło rubli ocenianego lasu, tknąć nie pozwalał, i tylko pragnął, aby dobra nie dostały się w ręce spekulanta, sprzedał je przed śmiercią Wzdulskiemu. Za Myszkowskiego były jeszcze w pałacu portrety królewskiej rodziny Poniatowskich i pokrewnych z nią Czartoryskich, Tyszkiewiczów, przez Bacciarellego malowane, oraz gipsowe popiersia monarchów ościennych. Nowonabywca, przed 18-tu laty, dokupywał zrazu okoliczne włości Krzeczów, Ożegów i inne, ale wkrótce siekiera leśnych kupców poczęła trzebić lasy i same dobra w prędkiej zmianie właścicieli z rąk do rąk przechodząc, zostały rozszarpane; oddzielne przysiołki mają teraz każdy osobnego właściciela, z lasów pozostały pieńki i zarośla, do spławu nieprzydatne. Dobra więc działoszyńskie stały się właśnie ofiarą spekulacyi. W „Starożytnej Polsce“ powiedziano, że pałac jest tej samej budowy co w Potoku i innych krakowskiego województwa miejscach; i że nad głównemi drzwiami miał wyryty na kamieniu piaskowym rok 1536, może więc założony za Zygmunta I; tudzież że wieść chodziła, jakoby zbudowanym był na zwaliskach pogańskiej świątyni czy budowli; że pod posadzką głównej kominaty korpusu odkryto pewnego razu piwniczkę sklepioną, a w niej kilkanaście urn słowiańskich, które w całości pozostawiono; że na bramie wjezdnej do pałacu mial się do niedawna, zatem w pierwszych dziesiątkach tego stulecia, znajdować napis „Ktoś tam sobie dumny z Puław i Tulczyna, a ja jestem kontent z mego Działoszyna.“ Dopiero z półtory mili na południowy wschód Działoszyna kończy się gomołe pogórze kamieniste, z wydmami piaszczystemi, od 1 do 3 mil i więcej miejscami szerokie, poczynające się z zachodu za Dzietrznikami od Buczyn i Cielęcia, gdzie nad splywającemi zrzadka strugami do Warty rozsiadły się nędzne zagrody chłopskie i pustkowia do trzech gmin należące, na które nawet podatku ku utrzymaniu urzędów gminnych i sądowych nie rozpisują; lichego plonu zasiewów tamecznych nie sprzątają zwykłym sposobem, lecz garściami wyrywąją. Istna pustynia, przez którą Warta, odwrócona w swoim biegu, przedziera się kilka mil ku zachod. południowemu, aż znów, zmuszona zawrócić, nagłym skrętem bieży na wschód, i na Kamion