Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 1.djvu/806

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

kniaź Dymitr Sanguszko. Ten Dymitr Sanguszko był to ten sam, który za wzięcie przemocą ks. Halszki Ostrogskiej, skazany na infamią i pojmanie, w 1554 roku został w drodze zabity w Czechach, w Jaromierzu. Niektórzy nasi historycy mianują Dymitra kniazia Wiszniowieckiego starostą czerkaskim; tymczasem źródła nic o tem starostowaniu jego na Czerkasach nie mówią; przeciwnie wzmiankują one tylko, że ten kniaż, z powodu, że mu nie dano starostw czerkaskiego i kaniowskiego, opróżnionych po wyroku wydanym na Dymitra Sanguszkę, w przystępie gniewu rzucił kraj i udał się do Turcyi (Przeździecki, Jagiell. polsk., II str. 71). Wrócił był on następnie z Turcyi i wprawdzie posiadł Czerkasy i Kaniów, ale nie jako starosta, tylko że je zajął przemocą. Wiadomo że już z Czerkas pisał on list do cara, że mu poddał te zamki, ale Iwan III nie zgodził się na zerwanie przymierza z Zygmuntem; owszem kazał mu powrócić zamki, a Dymitra wezwał do siebie, udarował Bielewem i trzymał na strach Polsce i Krymowi (Nikon. kron. u Karamzina t. 8, str. 231). Znany jest dalszy los nieszczęśliwy kniazia Dymitra, który, pojmany przez Turków, w Carogrodzie śmiercią bohaterską, na haku, życia dokonał. Czerkasy przeto po śmierci Dymitra Sanguszki zostawały kilka lat bez starosty. I dopiero w 1560 r. został starostą czerk. i kaniow. kniaż Michał Wiszniowiecki, stryjeczny brat Dymitra „kozaka.“ W 1565 r. z Wilna zaopatrzono zamek czerk. w materyały amunicyjne, broń palną i inne przybory bojowe (Stan. Łaskiego Pr. nauk i dyplom. str. 272). Kniaź Michał z Wiśniowca jak drugi Daszkiewicz, krwi swej dla obrony granic nie szczędził. Miał on tyle względów u króla, powiada Bartoszewicz, że wstawiał się za zbiegami z Kaniowa i Czerkas, którzy, zachęceni zyskiem, uchodzili na służbę do Moskwy, lecz potem nie śmieli wracać do zamków swoich, tonęli w stepach, za porohami; kniaź, najbliższy sąsiad tych rycerzy, wstawiał się za nimi: król mu udzielił prawo glejtu, że kogo książę uwolni od zarzutów zdrady, ten ma być swobodny; przeszłość puszcza się w zapomnienie. Rewizya zamku czerk. z 1570 r. wyraża: zamek stoi niedaleko rzeki Dniepru, na wzgórzu miernej wyniosłości, a miasto w wielu miejscach panuje nad nim. Zamek pod względem broni i strzeliwa w należytem jest dopatrzeniu. Za miastem na górze, jest osobno naprzód wysunięty kawał wału miejskiego, który grozi niebezpieczeństwem miastu, bo gdyby go nieprzyjaciel opanował „musiałoby się miasto w niwecz obrócić.“ Rewizorowie radzili przeto, aby, za rozkazem króla, zamek nowy przy onymże wale zbudować, jako w miejscu dogodniejszem i obronniejszem od placu, na którym obecnie dawny zamek się znajduje. Miasto leży przy zamku, mówi dalej rewizya, dokoła opalisadowane, „w którym wszystkie juryzdykcye starosta ma.“ Przychód miasta zaś, był tylko „z karczmy, którą żyd trzyma, tudzież z rzeźni, rybołówstwa, z myta. Wołości ani folwarków żadnych do tego miasta niemasz, okrom bojar putnych, którzy w mieście mieszkają. Ci też niektórzy powinność wespółek z mieszczany czynią.“ Nareszcie rewizorowie następne powinności, tyczące się mieszczan i bojarów putnych, wyliczają: naprzód powinni oni zamek poprawiać „okrom starodawnych szlachciców, które też opowiedział p. starosta, że niepowinni, jedno służbę ziemską służyć, nacośmy im listy pod pieczęciami naszemi dali;“ „dalej dawać w rok dwóch stróżów, oraz dla porządku lepszego w mieście obrać wójta przysięgłego i dwóch przy nim mieszczan, także przysięgłych, będących wszakże pod juryzdykcyą starosty, i wójt ma pilnować, żeby stróża była ustawiczna w furtkach i bramach. Bez wiedzy starosty, nikogo do zamku nie wpuszczać. Strózom tym mieszczanie i bojary mają płacić wedle umowy. Straż polna ustanowiona być ma: mieszczanie i bojary, według dawnego obyczaju, płacić mają jej kop 100 i 20 lit. Ostróg koło miasta ma być dobrze utrzymywany. Draby, służebni ludzie, którzy osiadłości swoje w mieście mają, a pożytków miejskich nie używają; tych tylko przy straży się zostawia. Rotmistrz pieszy, mieszczan osiadłych, ani synów ich niema w draby na zamek przyjmować. Przesądy, winy, wiżowe, schodne, niema urząd więcej brać, nad uchwałę króla Imości. Goście pospolici, którzy z towary przyjeżdżają, a z osobna mają się kijanie urzędowi opowiadać. Ołowiów, prochu, saletry i innych rzeczy nie mają mieszczanie kozakom na Niż wywozić; tego urząd zamkowy doglądać ma.“ Urządzenie to powinności miejskich było nowe, przez rewizorów w czasie tejże ich rewizyi postanowione; jednakże oni „przy innych zwyczajach starodawnych mieszczan i innych wcale zostawili.“ Około tego czasu rotmistrzami na zamku czerkaskim i kaniowskim byli: Jan Zytyński i Wielednicki. Weszli też oni w zatarg ze starostą. Rzecz szła o to, że ciż rotmistrze zaprowadzili w Czerkasach i Kaniowie swoje karczmy i szynkownie. Wiszniowiecki w r. 1571 r. pozwał ich o to aż do króla, ale król listem dozwolił dla drabów tylko miód sycić (Ks. ziemsk. i grodz. kijow. w magistracie kijow.). W 1580 r. zjeżdżał tu do Cz. Jan Orzelski, posłany od króla Batorego, dla uspokojenia zajść pomiędzy tutejszymi mieszkańcami i kozakami niżowskiemi, a razem polecił mu był tenże król, aby po załatwieniu sprawy