Page:PL Miriam - U poetów.djvu/238

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

L’ombre m’attleint, mon jour terrestre diminue...




Zmierzch mię sięga — i ziemski ten dzień mój przemaga.
Przeszłość przeszła, przyszłości nie dostrzegam już.
Żegnaj mi, śnie dziecięctwa i młodzieńczych zórz!
Dłoń uboga nade mną i godzina naga.

Dożyłem. Obcy mi dziś swarów ludzkich gwar.
Kres wszystkiemu; sam jestem; czekam, czuwam w ciszy.
Już mi tylko twe złote światło towarzyszy,
Lampo! Siedzę, jak człowiek, co cywilnie zmarł.

Długie były me lata trosk i niepokoju!
Długiem — wygnanie! Długą — droga ma po dziś.
Kres osiągiem, widzę to, wybrany przez myśl,
I silny-m w swej słabości i w znużenia znoju.

Teraz — mówić skończyłem; sam, jeniec bez drżeń,
Jako trzoda sprzedana, którą kupiec wiedzie,
Słuchała tylko i czekam — gotów, kiedy wzejdzie
Dzień zgonu, chwil wyrocznych, ostatecznych dzień.


PAUL CLAUDEL, VERS D’EXIL. III.